Witold Zembaczyński (Nowoczesna): Marszałek Grodzki, postępując w imię solidarności europejskiej i traktatowej, zaprasza do Polski Komisję Wenecką po to, by rozmawiać o ustawie kagańcowej. Ustawa ta ma finalnie zakończyć proces dewastacji trójpodziału władzy w Polsce po to, by PiS uciekł przed odpowiedzialnością za to bezprawie konstytucyjne, które wprowadził w kraju.
Ryszard Galla (Mniejszość Niemiecka): Dla mnie oczywiste jest, że przedstawiciele Komisji Weneckiej spotykali się z tymi instytucjami, które są związane z problemem podejmowanym w trakcie wizyty. W tym przypadku to grupa posłów, którzy złożyli projekt ustawy. Wydaje się, ze także przedstawiciele rządu powinni byli podjąć te rozmowy, jeśli mają na sercu prace nad właściwą reformą sądownictwa.
Ryszard Wilczyński (Platforma Obywatelska): Komisja Wenecka pracuje na rzecz Rady Europy. W zasadach funkcjonowania Komisji jest zapisane, ze reaguje ona m.in. na zaproszenie państw, czyli jego organów, a zatem i parlamentu. Marszałek Senatu miał prawo postąpić tak, jak postąpił, gdyż mamy do czynienia z sytuacją zupełnie fundamentalną dla przyszłości demokracji w Polsce.
Katarzyna Czochara (Prawo i Sprawiedliwość): Niestety wygląda to tak, że marszałek Tomasz Grodzki wchodzi w kompetencje rządu. Marszałek nie odpowiada za realizację polityki zagranicznej. Zwrócenie się do Komisji Weneckiej w momencie, kiedy ustawa jest procedowana w Senacie, jest kuriozalną sytuacją. Marszałek Senatu nie ma kompetencji, by taką politykę prowadzić.
Naszych gości zapytaliśmy także o ocenę wtorkowej (7.01) Rady Gabinetowej.