Słuchacze Radia Opole prawdopodobnie zapamiętają z programu głośną wymianę zdań między Witoldem Zembaczyńskim z Nowoczesnej, kandydatem Koalicji Obywatelskiej, a Januszem Kowalskim z Solidarnej Polski, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Panowie skupili się na osobistych wycieczkach, wypominając sobie doświadczenia w biznesie (lub ich brak), polityczne powiązania, premie w spółkach skarnu państwa czy strach przed przedwyborczą debatą. Był moment, gdy realizator po kolejnej interwencji prowadzącego na chwilę wyłączył panom mikrofony.
Jeśli chodzi o Odrę, debata skupiła się na podsumowaniu ostatnich dekad rewitalizacji rzeki oraz ocenie obecnej polityki rządu.
Ryszard Galla z MN, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Odry, protestował przeciwko deprecjonowaniu przez polityków PiS działań podejmowanych w ostatnich kilkunastu latach. Mówił między innymi o tym, że – wbrew deklaracjom rządu – jaz w Malczycach jeszcze nie został oddany do użytku, bo prace nadal trwają. Wyliczał też inwestycje przygotowane przez samorządy, takie jak zabezpieczenie oczyszczalni ścieków w Koźlu, ochrona Bierawy czy ochrona Reńskiej Wsi , które na razie nie zyskały wsparcia rządu.
Bogdan Tomaszek z PiS stwierdził, że krytyczna ocena działań poprzedniej ekipy rządowej jest w pełni uzasadniona. Wspomniał o nieprawidłowościach przy budowie zbiornika w Raciborzu, przekonywał także, że plany rządu PiS dotyczące rewitalizacji Odry są jak najbardziej realne. Pytał też polityków dzisiejszej opozycji, czemu nie podjęto tematu ustawy o portach rzecznych, o którą wnioskował Zachodniopomorski Klaster Wodny.
Temat portu rzecznego, konkretnie w Koźlu, wrócił w wypowiedziach Roberta Węgrzyna z PO, który dopytywał, dlaczego firma inwestująca w port kilkadziesiąt milionów złotych jest blokowana, bo nie ma zgody na wykorzystanie połączenia kolejowego. Stwierdził, że jeśli są jakieś zastrzeżenia (wiceminister Marcin Ociepa mówił na antenie Radia Opole o kwestiach związanych z bezpieczeństwem państwa), to powinny zostać jasno przedstawione, zarówno opinii publicznej, jak i inwestorowi.
Janusz Kowalski z SP – w chwilach, gdy nie atakował Zembaczyńskiego – stwierdził, że port w Koźlu to raczej terminal, za to prawdziwy port, który może dać pracę tysiącom osób, to port, który powstanie - na obszarze 200 a nawet 500 hektarów - na terenie Grupy Azoty. Równocześnie parokrotnie zadeklarował, ponad podziałami politycznymi, pomoc dla władz samorządowych Kędzierzyna-Koźla (przypomnijmy: z PO).
Witold Zembaczyński z Nowoczesnej – w chwilach, gdy nie atakował Kowalskiego – przekonywał, że rząd PiS udaje, że jest skuteczny, a nie potrafi nawet odpowiedzieć, na jakim etapie jest sprawa jazu w Zawadzkiem (zacytował tu odpowiedź na swoją interpelację). Stwierdził także, że jeśli dziś jakieś służby mają zastrzeżenia do inwestora w porcie w Koźlu, to należy zapytać, co robiły, gdy ten inwestor się pojawił.
Paweł Grabowski z ruchu Kukiz ’15, komentując spór między Zembaczyńskim a Kowalskim, stwierdził, że ten sposób uprawiania polityki pokazuje, jak będzie wyglądała władza w Polsce, jeśli skłócone partie wygrają wybory. Dodał, że źle to wróży także programowi dla Odry. Jego ocena działań rządu jest raczej krytyczna – uważa, że wiele ogłoszonych już sukcesów ma charakter pozorny. Zaznaczył jednak, że fuszerki w trakcie budowy zbiornika, z czasów rządów poprzedniej ekipy, w Raciborzu to temat dla prokuratury.
Piotr Pancześnik z Porozumienia, który z trudem przebił się przez kłótnię wspomnianych polityków, starał się skupić na kwestiach merytorycznych. Prezentował założenia odrzańskiego programu rządu (przykładowo rozbudowa portu w Szczecinie Świnoujściu oznacza zielone światło dla Odry, bo drogi i kolej nie wystarczą, by dostarczyć do niego założony wolumen towarów). Mówił też o przetargu na budowę polderu Żelazna, który ma zostać ogłoszony na początku października i który budzi sporo politycznych emocji, choć powinien być wspólnym sukcesem. Zauważył też na marginesie, że nie kandyduje i być może dlatego potrafi zachować do debaty większy dystans niż jej inni uczestnicy.