Związkowiec skrytykował zapowiedzi powrotu do rozmów o handlowych niedzielach w większym wymiarze niż dotąd. Składali je przedstawiciele partii, które mają tworzyć nowy rząd, sugerując, że możliwe jest znalezienie nowego kompromisu w tej sprawie.
- Rozmowy w tej sprawie toczyły się wiele lat i zakończyły się porozumieniem dwóch stron. Dziesiątki, może setki tysięcy pracowników, skorzystało na polepszeniu się warunków pracy. Mieli więcej czasu dla rodziny, dla siebie. Ja bym przestrzegał przez zmianami. Ucierpią głównie kobiety. Nie wierzę, że będzie dobrowolność czy będą jakoś szczególnie wynagradzane. Dobrowolności nie będzie jeśli pracodawca będzie miał oparcie w przepisach prawa - mówił gość Porannej Rozmowy.
Podkreślił także, iż "S" udało się doprowadzić do przyjęcia na poziomie unijnym rozwiązań gwarantujących pracownikom godziwy poziom wynagrodzenia minimalnego. Ale zapewnił równocześnie, że działalność związkowa nie jest prowadzona przeciw pracodawcom. W jego ocenie, zawsze chodzi o znalezienie dobrego kompromisu.