- Oczywiście, że samemu powiatowi prudnickiemu ciężko byłoby uporać się z tymi stratami, choć na tle samorządów miejskich, takich jak Głuchołazy czy Prudnik, ale szczególnie Głuchołazy na naszym terenie, czy Lewin Brzeski, czy Nysa, są to kwoty znacznie mniejsze.
Starosta podkreślił też wagę współpracy ze stroną czeską przy ograniczaniu zagrożeń powodziowych.
- Wczoraj (9.10) odbyło się spotkanie na najwyższym szczeblu międzyrządowym z uczestnictwem premierów, premiera Czech pana Fiali, gdzie z tego, co przekazano mi, rozmowy dotyczyły m.in. tych zabezpieczeń przeciwpowodziowych na granicy polsko-czeskiej, ze szczególnym uwzględnieniem budowy zbiorników przeciwpowodziowych, retencyjnych i też w znaczącej mierze właśnie po stronie czeskiej,bo tylko takie rozwiązania skutecznie zabezpieczą podmioty polskie i w części również podmioty czeskie przed nieszczęściem powodziowym. Tematy wymagają głębokich analiz eksperckich. My analizowaliśmy z szefem czeskiej strony Euroregionu Pradziad, z panem Milanem Rácem, który jest burmistrzem Zlatych Hor. Co można zrobić, żeby poprawić bezpieczeństwo i Zlatych Hor, i Jarnotówka Pokrzywnej, i dalej Doliny Złotego Potoku. I ograniczone są tu możliwości terenowe przede wszystkim. Pewne pomysły są, bardziej dotyczące poprawy pojemności obiektu w Jarnotówku i jego bezpieczeństwa, jego wytrzymałości. Natomiast po stronie czeskiej są ogromne problemy ze znalezieniem miejsca na podobny zbiornik, czy nawet dużo mniejszy.
Starosta wskazał też na potrzebę budowy zbiornicka w Racławicach Śląskich.
-To jest inicjatywa sprzed kilkunastu już lat. Po części wynikła z powstania tam kopalni żwiru, gdzie to wyrobisko mogłoby stanowić dużą część konstrukcji czy elementu tego przyszłego zbiornika retencyjnego, ale i przeciwpowodziowego. Trudno tu powiedzieć, kto do czyjej inicjatywy się przyłączył. Poparliśmy uchwałę Rady Powiatu, uchwałę Rady Miejskiej Głogówka. Natomiast inicjatywa to już jest kilkanaście lat wstecz i oczywiście tego typu działania będziemy popierać.Taki zbiornik na pewno pomógłby obniżyć falę powodziową na Osobłodze, nie ratując niestety Racławic Śląskich, chyba, że tutaj w ślad za nim poszłyby wyższe obwaływania tej miejscowości, co oczywiście jest możliwe. Ale na pewno już w dolnym biegu Osobłogi i w zmniejszeniu napływu wody do Odry już byłby skuteczny i popieramy tę inicjatywę.
Starosta podkreslił, że są też możliwości budowy polderów zalewowych czy miejsc, gdzie mogłaby woda ograniczyć swój napływ.
-Wizytowaliśmy z panią wojewodą, której jestem bardzo wdzięczny za tę aktywność w usuwaniu skutków powodzi i w poszukiwaniu rozwiązań na przyszłość Trzebinę, która znakomicie własnymi siłami de facto walczyła z powodzią. Oczywiście straty są duże w infrastrukturze Wód Polskich. Tutaj koryto potoku granicznego, potoku trzebinieckiego ucierpiało. Ucierpiało też sporo, około 60 domostw, gdzie woda miejscami sięgała nawet około 1,2 m, także naprawdę zalania spore. Ale mieszkańcy wskazali nam pewne możliwości na przyszłość budowy polderów zalewowych, w części odtwarzających to, co istniało tam przed wojną. Bo Niemcy w gospodarce wodnej już przed wojną mieli wiele rozwiązań, dużo ciekawszych niż to, co nastąpiło po wojnie. Raz, że zaniedbane zostały u nas już po 1990 roku systemy melioracyjne, ale tama w Jarnołtówku pokazuje, że te ich działania sprzed ponad 100 lat są skuteczne do dziś. Natomiast niestety nie wszystko zostało uchronione od zniszczeń i takie poldery zalewowe w okolicach Trzebiny istniały przed wojną, a teraz ich nie ma. I też pewnie miało to wpływ na skutki dużych zniszczeń właśnie w Trzebinie, ból i cierpienie wielu mieszkańców.