Przypomnijmy, że zmniejszenie poziomu wody na jeziorze w rejonie Otmuchowa było spowodowane koniecznością konserwacji zbiornika. Jak przekonywał nasz gość, całość odbyła się bez poważnych szkód dla mieszkających w nim ryb, choć strat nie udało się całkowicie uniknąć.
- Był dialog z Wodami Polskimi. Uzgodniliśmy, w którym momencie spuszczać tę wodę, żeby zapobiec sytuacji, że ryba wejdzie na tarło i ta woda będzie spuszczana - wskazywał.
Po obniżeniu poziomu wody, jezioro w wielu miejscach odsłoniło swoje dno. Pytany, czy żyjąca w nim fauna nie ucierpiała z tego powodu, Jakub Roszuk przekazał, że nie zaobserwowano takich zdarzeń.
- Nie było sytuacji, czy widoku takiego, że ryby gdzieś zostały. Jeżeli ta woda była opuszczana powoli, to ryba ma instynkt samozachowawczy i w w jakiś sposób z tą wodą schodziła - powiedział.
Problemy zauważono jednak w innym miejscu.
- Przy zrzutach dolnymi upustami mieliśmy problem z rybami, które były zabite. Przy tym słupie wody którym spadały, zostawały ogłuszone, pomimo że został tam zamontowany system odstraszania. Jesteśmy teraz na etapie weryfikacji tego systemu, czy da się bardziej zabezpieczyć te ryby.
Na razie wędkarze mogą dokonywać połowów z brzegu, jednak wciąż obowiązuje zakaz łowienia z łodzi. Sierpniowy termin jego zniesienia wciąż jest brany pod uwagę, jednak będzie to uzależnione od poziomu wody w zbiorniku.
- Ten termin jest możliwy, aczkolwiek wczoraj mieliśmy dane, że tej wody ubywa - zauważał dyrektor Roszuk.
Naszego rozmówcę zapytaliśmy również, czy ostatnie upały spowodowały masowe śnięcie ryb. W poprzednich latach dochodziło do sytuacji, że przy podobnych warunkach padały one ofiarą przyduchy spowodowanej między innymi zbyt niskim natlenieniem wody.
- Nie mamy sygnałów, by na wodach, które użytkujemy dochodziło do takiej sytuacji. Myślę, że to też jest konsekwencja tego, że w okresie zimowo-wiosennym tej wody napadało i zbiorniki, które zawsze miały jakiś deficyt, nazbierały tej wody i teraz systematycznie jej poziom się obniża.
Jak jednak zaznaczył dyrektor, nie oznacza to, że przyducha nie wystąpi w najbliższym czasie, dlatego zapytaliśmy go o rozwiązania zapobiegające temu problemowi. Jednym z nich jest czasowe zwiększenie zrzutów wody ze zbiorników retencyjnych, co powoduje jej napowietrzenie.
Jak usłyszeliśmy, na części stawów hodowlanych stosowane są aeratory. Z kolei zwiększony przepływ na obiektach hydrotechnicznych niekoniecznie sprawdzi się w warunkach, które obserwujemy w tym roku.
- Kij ma dwa końce. Z jednej strony chcemy polepszyć warunki na rzece, i wiem że takie były zakusy w obecnej sytuacji, żeby uniknąć powtórki katastrofy odrzańskiej. Tylko pamiętajmy, że zbiorniku też są istoty żywe. Ja jestem przeciwny spuszczaniu teraz wody ze zbiorników, bo ta woda w nich też jest nagrzana i to może doprowadzić do tego, że coś poprawimy w jednym miejscu, a zabijemy w innym. Nie jest łatwe podejmowanie takich decyzji i ja bym przed nimi przestrzegał - tłumaczył Jakub Roszuk.
W rozmowie nie zabrakło także tematu złotych alg. Jednym z pomysłów na uniknięcie masowego wymierania ryb jest montaż urządzeń odstraszających je przed wpływaniem do Kanału Gliwickiego. Na razie trwa jednak poszukiwanie właściwych rozwiązań.
Naszego gościa zapytaliśmy także o zapowiedzi renaturyzacji Odry, a co za tym idzie, rezygnacji z części planowanych inwestycji w zbiorniki retencyjne, a także zarybianie rzeki.