Zdaniem naszego rozmówcy, piątkowa awaria to "wypadek przy pracy", który nie powinien przekreślać dotychczasowych osiągnięć zespołu programistów odpowiedzialnych za rozwiązanie, o którym mowa.
- Ja to nazywam taką najnowszą generacją dawnych antywirusów. To jest fantastyczne oprogramowanie. Ono działa w ten sposób, że my mamy zainstalowanego takiego małego agenta, bardzo wydajnego, zoptymalizowanego. Ten mały moduł ma zabezpieczać nasz komputer przed nowymi zagrożeniami.
Jak wskazywał Adam Czubak, produkt ten musi być stale aktualizowany, dzięki czemu już w kilka godzin od pojawienia się złośliwego oprogramowania, korzystające z niego komputery na całym świecie są w stanie otrzymać ochronę przed wykrytym niebezpieczeństwem. Najprawdopodobniej to właśnie przez to doszło do piątkowej awarii.
- Ilość tych aktualizacji powoduje, że prawdopodobieństwo wystąpienia problemu w ciągu iluś lat działania, po prostu rośnie statystycznie. Więc w końcu musiało się coś zdarzyć. To jest jakiś przypadek, niewyobrażalny, ale przypadek.
Naszego rozmówcę zapytaliśmy także, czy wszystkie skutki awarii udało się już usunąć.
- Przywrócenie jest proste, ponieważ to nie jest uszkodzenie systemu. To jest jeden plik, który źle się zachowuje, ale on jest wykonywany z tak niskopoziomowymi prawami, że on powoduje zatrzymanie systemu operacyjnego - wskazywał.
Sytuacja z piątku skłania także do zastanowienia, czy w przyszłości może nastąpić sytuacja, która skutecznie sparaliżuje nasze życie, gdy na przykład na kilka dni zostaniemy odcięci od systemu bankowości.
- Te systemy są tworzone zupełnie inaczej, niż te, z którymi zwykły obywatel ma kontakt na co dzień. Systemy bankowości, system ePUAP, one mają inne wytyczne przy tworzeniu. Tam od początku, już przy projektowaniu jest stosowane podejście security by design, tam ludzie myślą o tym, co się stanie, jeśli jakiś element zawiedzie - mówił dr Czubak.
Jednocześnie nasz gość przekonywał, że proponowane przez część społeczeństwa całkowite odejście od wirtualnego pieniądza jest dziś zarówno niemożliwe, jak i pozbawione sensu.
- To jest postęp. Tak samo można powiedzieć, by nie kupować samochodów na paliwo, bo co będzie, jak nie będzie paliwa na stacjach [...] Nie jesteśmy w stanie funkcjonować w dzisiejszym świecie bez przelewów, bez elektronicznego pieniądza. Jednym aspektem jest nasza karta bankomatowa, ale zupełnie innym aspektem są transakcje międzynarodowe. Nikt nie przewozi teraz walizki z pieniędzmi w samolocie, to nie te czasy. Żyjemy w takim a nie innym czasie i te udogodnienia są nam niezbędne - przekonywał.
Z naszym gościem rozmawialiśmy też o zagrożeniach związanych z tak zwaną wojną hybrydową, które mogą czekać na każdego z nas. Jej elementem mogą stać się między innymi urządzenia AGD, które są w stanie przez lata zbierać informacje na nasz temat. Jak przekonuje nasz rozmówca, to nieprawda, że zebrana w ten sposób wiedza o przeciętnym obywatelu będzie bezużyteczna dla służb nieprzyjaznego państwa.
- Jeżeli na przykład Polska będzie wciągnięta w zbrojny konflikt i Chiny się zaangażują, a w połowie polskich domów są chińskie odkurzacze, to te odkurzacze za dotknięciem "magicznego palca" mogą w każdym domu w Polsce o godzinie 03:30 podjechać pod firanki i się zapalić. To jest teoretycznie możliwe; to jest chiński producent, państwo to nie jest w NATO, nie ma żadnej jurysdykcji, nie ma nic. Wyobraźmy sobie, co się stanie w tym momencie - wskazywał.
Zdaniem dr. Czubaka, decydując się na takie urządzenia, lub inne rozwiązania określane jako smart home, powinniśmy wybierać produkty firm zachodnich, co pomoże ustrzec się zarówno przez możliwą ingerencją obcych służb, lub zwykłych hakerów.
- Takie systemy możemy mieć na dwa różne sposoby; albo tanio, albo dobrze. I to jest meritum całego problemu, bo jeżeli my zaczniemy kupować rozwiązania nieznanych producentów ze wschodnich rynków, a te rozwiązania bardzo często mają taką cechę, że jest wypuszczana seria produktów i potem ta firma albo ten produkt znika; nie jest aktualizowany, poprawiany, zabezpieczany itd. My zapłacimy za niego 1/10 tego co za produkt europejski, to prawda. Ale po roku ten system bez aktualizacji jest praktycznie do wyrzucenia na śmietnik pod względem bezpieczeństwa. Po roku, dwóch, a najdalej po trzech, będą dostępne metody i znane całe oprogramowania, żeby złamać te systemy i na przykład włamać się do naszego domu. Jeśli chodzi o automatykę domową czy firmową, musimy inwestować w rozwiązania zachodnie, firm które są wiele lat na rynku. wtedy mamy pewność, że oprogramowanie będzie aktualizowane na zamkach do drzwi, bramkach, czujnikach - tłumaczył.
W rozmowie poruszyliśmy też kwestię aplikacji na oferujących rozrywkę lub kuszących tanimi zakupami. Naszego gościa zapytaliśmy także o edukację w zakresie bezpieczeństwa cyfrowego.