Nasz gość przyznał, że postawa byłego prezydenta po nieudanym zamachu na jego życie może zwiększyć jego popularność, zwłaszcza gdy jego przeciwnikiem jest człowiek o mniejszej charyzmie, zaliczający w ostatnim czasie liczne wizerunkowe wpadki.
- Kontrast wizerunkowy jest mocny. Amerykański wyborca od urodzenia jest w tej kulturze obrazkowej. Trump wstał, czuł się jak ryba w wodzie. On świetnie rozgrywa te emocje - zaznaczał.
Naszego rozmówcę zapytaliśmy też o możliwe ruchy ze strony Demokratów, w tym zmianę kandydata do Białego Domu. Jak usłyszeliśmy, nie jest to nierealny scenariusz, choć jego realizacja wiązałaby się z licznymi problemami. Jednym z nich jest brak kandydata, który mógłby nawiązać realną walkę z Trumpem.
- Patrząc na sondaże wskazujące na potencjalnego kandydata, który mógłby wygrać z Trumpem, publikowane jeszcze przed zamachem, wskazano na opcję "The Woman of Colour", czyli kobieta, albo Afroamerykanka albo Latynoska, też niezbyt posunięta wiekiem, mogłaby rzeczywiście powalczyć. Wskazano na dwie panie. To Michelle Obama i obecna wiceprezydent Kamala Harris. To jest uzasadnione, że nie mogą wychodzić przed szereg, ale obie panie nie garną się do tego. To jest tez trochę straceńcza, a przynajmniej bardzo ryzykowna misja, by w tych okolicznościach powalczyć z Trumpem - usłyszeliśmy.
Amerykanistę zapytaliśmy też, dlaczego przez ostatnie 4 lata Demokraci nie przygotowali "planu B" na wypadek niedyspozycji prezydenta. Nie zabrakło też wątku kandydata na wiceprezydenta i jego postawy wobec wojny na Ukrainie.