Radio Opole » Poranna rozmowa Radia Opole » Poranna rozmowa Radia Opole » 'Nasze cele udało się zrealizować częściowo'…
2024-04-03, 10:01 Autor: Daniel Klimczak

"Nasze cele udało się zrealizować częściowo" - Rafał Bartek o rozpoznawalności Śląskich Samorządowców i przyszłości województwa

Rafał Bartek o nastrojach wśród Śląskich Samorządowców na finiszu kampanii samorządowej
Śląscy Samorządowcy mieli być ogólnowojewódzkim projektem zrzeszających zarówno działaczy Mniejszości Niemieckiej, jak i tych, którzy wyznawali podobne do nich poglądy, ale nie utożsamiali się z nazwą komitetu. Czy po prawie 4 miesiącach od inauguracji projektu udało się ten cel zrealizować? O tym rozmawialiśmy z jednym z ich przedstawicieli Rafałem Bartkiem, będącym jednocześnie przewodniczącym sejmiku regionu. Naszego rozmówcę poprosiliśmy też o wskazanie, czy najmniejsze województwo w kraju przetrwa jako samodzielny byt.
Gościem Radia Opole jest Rafał Bartek, przedstawiciel Śląskich Samorządowców, lider Mniejszości Niemieckiej i przewodniczący sejmiku regionu. Dzień dobry.

Dzień dobry, witam serdecznie, guten morgen.

Kampania wyborcza już prawie na finiszu, to już ostatnia prosta przed wyborami. Jakie emocje towarzyszą Śląskim Samorządowcom na trzy dni przed ciszą wyborczą?

Emocji ciągle jeszcze jest sporo. Musimy pamiętać, że mamy prawie 500 kandydatów, którzy startują z naszych list, więc te sytuacje, bym powiedział, regionalnie od gminy do gminy są różne, ale emocji nie brakuje, bo wiadomo, że do końca jest jedna wielka niewiadoma, kto zostanie tym radnym, kto nie zostanie tym radnym, jak poukładają się później większości w poszczególnych gremiach, kto zostanie burmistrzem, wójtem. Więc to rzeczywiście ostatnia prosta, ciągle jeszcze emocjonująca.

Prawie cztery miesiące temu zainaugurowaliście swoją działalność. Towarzyszyły temu oczywiście wielkie nadzieje. Dziś na ile wasz projekt polityczny jest rozpoznawalny przez mieszkańców Opolszczyzny?

Myślę, że jest rozpoznawalny. Jednak udało się przez te cztery miesiące sporo w tym zakresie zrobić. Wiadomo, że to nie jest proste przedsięwzięcie. Jesteśmy jedyną de facto siłą regionalną, jedynym komitetem niepartyjnym, który idzie tak szeroko na wszystkich trzech poziomach, przedstawiając swoich kandydatów; zarówno do rad gmin, na wójtów, burmistrzów, do rad powiatów, jak i do samego sejmiku. Więc jest to ogromne przedsięwzięcie, też bym powiedział, takie logistyczno - PR-owo - polityczne.

Ale to się nie rozkłada równomiernie.

To się nie rozkłada równomiernie. Rzeczywiście tutaj nie sposób było w tak krótkim czasie postawić we wszystkich, że tak powiem, regionach i we wszystkich powiatach na wszystkich poziomach swoje listy. Niemniej jednak, to co ważne, jest ważnym akcentem, to to, że do sejmiku województwa startujemy we wszystkich pięciu okręgach, czego wcześniej jako Komitet Wyborczy Mniejszości Niemieckiej, gdzie częścią Śląskich Samorządowców właśnie są ludzie z tego środowiska, nigdy nie było. To jest z pewnością nowa jakość, również na poziomie powiatów pojawili się kandydaci w okręgach, w których wcześniej nie było kandydatów ze strony Mniejszości Niemieckiej. To pokazuje, że to otwarcie, to poszerzenie tego spektrum kandydatów, miało swoją rację bytu, niemniej jednak jest procesem długofalowym.

Wystawiliście rzeczywiście kandydatów we wszystkich okręgach do sejmiku, natomiast w takich powiatach jak brzeski i namysłowski macie tylko po jednym mieszkańcu tych powiatów. Jeżeli chodzi o powiat brzeski, macie Bartosza Banasiuka ze Skarbimierza skarbnika gminy Murów - to jest wasza "Dwójka" w tym okręgu. I pani Aneta Białas ze Świerczowa - to "Czwórka" z okręgu obejmującego powiat namysłowski.

Z pewnością zawsze chcielibyśmy więcej i lepiej, niemniej jednak pamiętajmy, że tam pozyskiwaliśmy na swoje listy ludzi, którzy musieli się przekonać do kandydowania. To dzisiaj rzeczywiście nie jest też proste wyzwanie. To są młodzi ludzie, którzy tam się pojawili. Jeżeli spojrzymy czasami na listy ogólnopolskich partii, które mają kandydatów tylko z jednego obszaru, to myślę, że w naszym przypadku, gdzie ten podział jest na cały region, czy cały okręg, to i tak to wygląda naprawdę bardzo dobrze. Miejmy nadzieję teraz, że ci kandydaci znajdą również uznanie mieszkańców w głosowaniu siódmego kwietnia, do czego zachęcam.

Rafał Bartek jest nieustająco z nami. Panie przewodniczący, pan wspomniał też o tym, że trochę rozszerzyliście swoje wpływy, jeżeli chodzi o kandydatów do rady powiatów. Ubyło wam względem Mniejszości Niemieckiej w 2018 roku. Wówczas do siedmiu powiatów wystawialiście swoje listy, teraz tylko do sześciu. Zniknął Kluczbork.

Tutaj rzeczywiście mamy tę jedną zmianę, jeżeli chodzi o Kluczbork. Tutaj nasi kandydaci ostatecznie zdecydowali się wesprzeć regionalne listy innych ugrupowań. Do końca nad tym pracowaliśmy, do końca prowadziliśmy rozmowy, ale kluczowa jest oczywiście wola tych, z którymi rozmawialiśmy, wola tych ludzi i oni zdecydowali się, aby tym razem spróbować swoich sił z list innych ugrupowań. No zobaczymy, czy będziemy tam w tym momencie mieć reprezentację związaną ze Śląskimi Samorządowcami.

Dlaczego na zachodzie właściwie nie macie swoich kandydatów, niemal nie istniejecie na zachodzie regionu? Pamiętam cztery miesiące temu, kiedy rozpoczynaliście swoją działalność jako Śląscy Samorządowcy, gościliśmy tutaj Łukasza Jastrzembskiego, który zapowiadał, że będzie to projekt ogólnowojewódzki.

I z perspektywy sejmiku województwa jest, ale musimy pamiętać, że jeżeli chodzi o budowanie tej reprezentacji na niższych szczeblach, to to jest proces długofalowy. My dzisiaj borykamy się z takim, pewnego rodzaju, kryzysem demokracji, który pokazuje to, co wspomniałem już wcześniej, że wielu ludzi, z którymi rozmawialiśmy, którzy uważamy, że byliby świetnymi radnymi kandydatami, nie chciało kandydować w ogóle. I to jest jakiś element, nad którym trzeba pracować, trzeba do siebie przekonać. My jesteśmy w tej fazie, że jesteśmy, tak jak pan na początku pytał, z pewnością już jakąś rozpoznawalną marką, ale jednak nową marką, jeżeli chodzi o Śląskich Samorządowców. Więc nastawiamy się na ten proces, który teraz, od tych wyborów się rozpoczyna, ale będzie trwał przez najbliższe pięć lat i przez kolejne kadencje, bo chcemy pozostać tą siłą regionalną, chcemy pozostać tą alternatywą do partii politycznych. Chcemy być tymi, którzy rzeczywiście zajmują się regionem, którzy dbają o jego specyfikę, którzy zabiegają o to, aby te nasze atuty regionalne nie zginęły gdzieś w tej polityce ogólnopolskiej, a wiemy, że dzisiaj takie tendencje niestety są bardzo silne, że czasami - mam wprost wrażenie - że nasi wyborcy bardziej wybierają liderów warszawskich, niż naszych lokalnych przedstawicieli, bo tak skonstruowane jest dzisiaj życie polityczne, że często koncentrujemy się głównie na tych tematach ogólnopolskich, tymczasem nasza siła tkwi w regionalności.

To jeszcze o burmistrzów i wójtów zapytam. W 15 gminach wystawiacie swoich kandydatów, którzy startują spod szyldu Śląskich Samorządowców. Kolejne porównanie do wyborów sprzed pięciu lat - Mniejszość Niemiecka miała wtedy ich 23.


Tak, tutaj też mamy różnicę. Niemniej jednak, my też mamy porównanie, jak by ta sytuacja wyglądała, gdybyśmy nie poszerzyli tego naszego spektrum działania i nie poszli pod nowym szyldem. Tutaj też by była jeszcze większa zmiana na niekorzyść. Tutaj kluczowe jest jednak to, że w wielu miejscach, w porównaniu do tych 23 sprzed pięciu lat, okazywało się, że ludzie wychodzili z założenia, że skoro burmistrz czy wójt jest pierwszą kadencję, to nie ma zbytniego sensu z nim konkurować, że lepiej odczekać kolejne pięć lat, przygotować się do tych wyborów za pięć lat, gdzie najprawdopodobniej, oczywiście do końca tego nie wiemy, będziemy mieć dużo zmian personalnych. Więc dzisiaj koncentrujemy się na tym, aby wesprzeć tych 15 kandydatów, którzy startują ze Śląskich Samorządowców w tych wyborach i to jest dla nas kluczowe. W innych miejscach mamy również sytuację, gdzie na przykład popieramy kandydatów. To tak jest na przykład w przypadku powiatu krapkowickiego, gdzie tam mamy nowe rozwiązanie, gdzie ci kandydaci, którzy pewnie by normalnie poszli może ze Śląskich Samorządowców, startują z Partnerstwa do powiatu, i w tej sytuacji uzyskali nasze poparcie.

Dlaczego burmistrzowie, czy wójtowie poszczególnych gmin nie przyszli do Was? Część pewnie tak zrobiła, ale patrząc na te liczby, nie wygląda to w ten sposób, że to się odbywało gremialnie i powiedzieli "my chcemy zrezygnować ze swojej niezależności i startować spod waszego szyldu"

Ja myślę, że niektórzy z nich chętnie by później, już w trakcie kampanii, do nas przyszli.
Ale było już za późno, bo pewne rzeczy już zadziały, zarejestrowały i pewne podziały lokalne nastąpiły. U części wójtów rzeczywiście, czy kandydatów na wójtów i burmistrzów, jest takie jakieś przekonanie, że specyfika danej gminy jest tak kluczowa, że najlepiej startować spod szyldu imiennego.

"Naszym celem jest, aby komitety wójtów i burmistrzów były włączone do naszego" - to także słowa waszego lidera wypowiedziane w tym studiu w połowie grudnia. Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj, uważa pan, że udało się to zrealizować?

Po części. To z pewnością nie udało się do końca. Tutaj, tak jak powiedziałem, część z tych kandydatów pozostało przy tym przekonaniu, że specyfika ich gminy jest taka, że lepiej będzie, jak będą startować z własnego, imiennego komitetu. Ja osobiście uważam, że kluczowa jednak jest sama kampania, sam kandydat, a nie ten komitet i częstokroć ten większy komitet, taki jak nasz - regionalny, mógłby im pomóc. Myślę, że dzisiaj, tak jak już powiedziałem wcześniej, niektórzy nawet do takiego przekonania by doszli, no ale teraz już mleko się rozlało. Już mamy ostatnią fazę i już muszą zostać przy tym, co zdecydowali. Ta rzeczywistość nasza jest rzeczywiście taka, że wójtowie mają chyba najbardziej takie przekonanie, że kluczowe jest ich nazwisko, ich postać. Tak z pewnością jest, no bo mieszkańcy ostatecznie decydują o tym, konkretnie o danej osobie. Zapominają czasami przy tym, że jednak trzeba mieć wokół siebie pewną drużynę, że jednak trzeba mieć ludzi, którzy pewną ideę, pewien program na początku budują, tworzą, później do niego przekonują mieszkańców.

Wy też chcieliście przekonywać do tego, żeby trochę tej niezależności się zrzec na rzecz wspólnoty. Czy to się udało?

Po części, tak jak powiedziałem.

Jeszcze jedną rzecz zapytam w tej części, bo czas nas goni. Czy wy, Śląscy Samorządowcy, macie poważną ofertę dla mieszkańców miast?

Mamy z pewnością, dlatego że przede wszystkim mamy kandydatów, którzy są absolutnie przekonani o tym, że trzeba budować na poziomie regionalnym, że tutaj mamy bardzo wiele do zrozumienia w tej kwestii i to niezależnie od tego, czy to jest miasto czy wieś. Weźmy na przykład problemy demograficzne, które dotykają nas wszystkich. Problemy komunikacyjne, wykluczenie komunikacyjne dotyka nas wszystkich, bo nawet jeżeli miasto samo w sobie jest lepiej skomunikowane, to patrząc długofalowo, miasto potrzebuje jednak również tych mieszkańców, tych pracowników, którzy przyjeżdżają z okolic, z wiosek. Te kwestie będą nas wszystkich dotykać i rozwiązań w tym zakresie potrzebujemy wszyscy, niezależnie od tego, czy mieszkamy w mieście, czy mieszkamy w małej wiosce.


Zapytałem o ofertę dla mieszkańców miast, bo wystawiacie kandydata na burmistrza tylko w jednym mieście powiatowym. To Henryk Rudner, który ubiega się o to stanowisko w Strzelcach Opolskich. Do rad gmin wystawiacie z kolei listy w dwóch miastach powiatowych, wspomnianych Strzelcach i Oleśnie. Z czego to wynika?

No tutaj znowu, przede wszystkim ze specyfiki samej grupy, z którą my idziemy do tych wyborów. To są w głównej mierze mieszkańcy regionu szeroko pojętego, mieszkańcy małych miejscowości. Dwa, że tak się złożyło, że jeżeli chodzi o wybory w miastach powiatowych, to one mają inną specyfikę.

Czy mam rozumieć, że odpuściliście trochę te miasta?

Nie, to nie jest tak, że odpuściliśmy. Naprawdę do końca liderzy naszego środowiska, ja też do nich się zaliczam, zabiegaliśmy o to, aby tych kandydatów było w różnych miejscach jak najwięcej. Ale rzeczywiście też spotykaliśmy się częstokroć z takim zniechęceniem, czy brakiem wiary w własne siły, jeżeli chodzi o możliwość utworzenia właśnie list wyborczych w większych miastach. Wiemy, że tam specyfika jest trochę inna, że tam jest podział na okręgi. To nie są okręgi jednomandatowe, więc nie wystarczy znaleźć jednego kandydata i on w którymś okręgu wystartuje, tylko trzeba wypełnić całą listę. To już w tym momencie rzeczywiście jest kwestia znalezienia liderów. Jeżeli ten lider się pojawi choćby w postaci kandydata na burmistrza danego miasta, czy prezydenta, to w tym momencie jest łatwiej. Widzimy, jak duże problemy z tym miały w tych wyborach również inne ugrupowania. Choćby nawet w mieście Opolu mieliśmy przecież przypadek Trzeciej Drogi, która nie zarejestrowała list w niektórych okręgach. Więc to wbrew pozorom, jeżeli się buduje coś na czymś, czego wcześniej nie było. Częstokroć musieliśmy jednak budować na nowych ludziach, a nie chcieliśmy też budować na przypadkowych ludziach, bo uważamy, że nasza odpowiedzialność polega też na tym, że jeżeli budujemy nowy ruch, to ci ludzie muszą być też przekonani do tego ruchu.

Ale te fundamenty istnieją od ponad 30 lat.

Ale nie we wszystkich miejscach. Jeżeli pan mówi choćby o zachodzie województwa, no to tam budujemy jednak nowe fundamenty, poszukujemy nowych ludzi, więc jeżeli byśmy chcieli wystawiać swoich kandydatów w niektórych tamtejszych miastach, miasteczkach, to też mówimy o poszukiwaniu nowych kandydatów. I to jest tak naprawdę proces, na który się nastawiamy długofalowo. Teraz musieliśmy się jednak skoncentrować na tych miejscach, gdzie ci kandydaci byli. Byli przekonani do tego projektu, do naszego programu, do programu skoncentrowanego właśnie na regionie, na wielokulturowości, wielojęzyczności jako atucie tego regionu. Od czegoś trzeba było zacząć. Tak jak powiedziałem, w tych miasteczkach jest ta trudność, nawet bym powiedział techniczna. Nie wystarczy, tak jak w małych gminach, znaleźć kogoś do okręgu jednomandatowego, ale trzeba wypełnić jednak częstokroć listę dziesięcioosobową na przykład.

63 sesje, w czasie których podjęto 648 uchwał i 18 apeli i rezolucji. Tak w liczbach wygląda ostatnie 5,5 roku w Sejmiku Województwa Opolskiego, pan jest jego przewodniczącym. Czego panu najbardziej brakowało w tej kadencji? Czego nie udało się zrealizować, a bardzo pan sobie tego życzył?

Ja to powtarzałem praktycznie od początku, kiedy zostałem przewodniczącym, kiedy mogłem zapoznać się bliżej z pracą sejmiku, że mi przede wszystkim brakowało kompetencji. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem regionalizmu i decentralizacji. Uważam, że kolejne elementy, o których dzisiaj decydują ministerstwa w Warszawie, powinny być przeniesione na poziom regionalny, tak aby nasz samorząd nie decydował tylko w postaci apeli i uchwał, że prosimy o to, aby na przykład w służbie zdrowia poprawić system. Aby w edukacji nie dyskryminować dzieci, tylko rzeczywiście dać możliwość, aby na poziomie regionu, w pewnym sensie kierunkowo móc o tym współdecydować. Takich kompetencji niestety na tym poziomie regionalnym nie posiadamy. To, co jest ważne i co było ważnym elementem i pokazało, jak bardzo potrafimy sprawnie działać, to są fundusze europejskie. Kompetencje w tym zakresie posiadamy i gdzie mogliśmy sami, w porozumieniu oczywiście z Brukselą, z decydentami, zgodnie z wytycznymi, w wielu sytuacjach decydować. Ta ostatnia kadencja bardzo mocno to pokazała w przypadku pandemii, gdzie niejako z dnia na dzień marszałek, zarząd województwa, rozpoczął negocjacje, aby móc przesuwać pewne środki na potrzeby dotyczące pandemii, na wsparcie dla mieszkańców w tym zakresie. I tutaj była pokazana ta sprawczość regionalna. Gdybyśmy na te same decyzje mieli czekać i podejmować na poziomie Warszawy, to myślę, że to trwałoby o wiele dłużej, tym bardziej, że byliby kolejni pośrednicy w tej kwestii.

Teraz wasi koalicjanci w sejmiku mają przełożenie na to, co się dzieje w Warszawie. Rozmawiacie już z nimi na ten temat, żeby oni lobbowali u swoich kolegów, koleżanek za tym, aby to zmienić?

Pewne rzeczy już się dzieją, bo z tego co mi wiadomo, to na przykład kompetencje w zakresie wojewódzkich funduszy ochrony środowiska mają wrócić do samorządu. Przypomnijmy, że one zostały zabrane w ostatnim okresie, właśnie w ostatnich latach z poziomu samorządowego na poziom centralny. Więc tutaj mam nadzieję, że w tym jakże istotnej dla nas, dla mieszkańców, kwestii ochrony środowiska, czystego powietrza, ta kompetencja, ta możliwość działania wróci rzeczywiście na poziom samorządu. Ja mam nadzieję, że będą również, i będziemy absolutnie za tym lobbować wśród naszych koalicjantów, miejmy nadzieję również po wyborach, aby kolejne elementy zostały przenoszone właśnie na poziom decyzji regionalnych. Jeżeli chcemy choćby zachować tą różnorodność, o której ja osobiście zawsze tak dużo mówię, to musimy o nią dbać regionalnie. Nie jesteśmy w stanie zadbać o regionalizmy, o wielokulturowość z poziomu centralnego, dlatego, że ona jest często z poziomu centralnego niewidoczna.

A czy na Opolszczyźnie będzie w ogóle o co dbać, bo pojawiają się takie głosy ze strony chociażby Bezpartyjnych Samorządowców, że za kilka lat województwa opolskiego może już po prostu nie być.

Ale to w dużej mierze zależy od nas i zależy poniekąd od tego, jakie kompetencje będziemy mieli sami na poziomie regionalnym, aby tym procesom pewnym przeciwdziałać. Ja dobrze pamiętam słynny projekt opolskiej strefy demograficznej, pamiętam te rekomendacje ekspertów, którzy pracowali nad tym dokumentem i wytycznymi. Oni powiedzieli "OK, pewne rzeczy możecie zainicjować z poziomu regionalnego, możecie zrobić kartę dużej rodziny, możecie zrobić jakieś zniżki na poziomie waszych instytucji i tak dalej, ale tak naprawdę kluczowe w tym zakresie wsparcia rodzin wielodzietnych będą decyzje podejmowane centralnie". Tak samo to tyczy wielu innych obszarów. Weźmy ten obszar edukacji, tak mi bliski, gdzie choćby w tym okresie, kiedy wprowadzano takie rozwiązania niemożności łączenia języka niemieckiego jako mniejszości z językiem niemieckim jako obcym. Wtedy niektóre szkoły chciały na przykład wprowadzić język czeski. Dla nas bardzo bliski, bo język sąsiada. Okazuje się, że nie można, dlatego że języka czeskiego nie ma na liście języków obcych nowożytnych. Absurd, ale tak dzisiaj wygląda rzeczywistość. Gdyby to była decyzja, którą można było podjąć na poziomie regionalnym, z pewnością dawno byśmy to wprowadzili.

A kiedy te rekomendacje dostaliście, jeżeli chodzi o rozwiązanie w zakresie demografii.

To jest kwestia pewnie 2010 roku, 2011. To już będzie ponad dekadę, kiedy te rekomendacje były. Ja pamiętam wtedy, jak bardzo wiele tych rekomendacji dotyczyło rozwiązań centralnych. I ja myślę, że to jest problem, z którym też się będziemy borykać w przyszłości. Jeżeli chcemy rozwijać nasze regiony, a przecież chcemy, bo jesteśmy tak mocno z nimi związani, to musimy szukać ścieżek regionalnych, ścieżek na poziomie naszego województwa. I są przykłady w Europie. Mamy tutaj przykłady takich regionów mniejszościowych jak choćby Tyrol Południowy.

Panie przewodniczący, historia w pewien sposób zatoczyła koło. Wtedy, kiedy pracowaliście nad tymi rozwiązaniami w zakresie demografii, usłyszeliście rekomendacje, że możecie tylko część decyzji podejmować tutaj na Opolszczyźnie. Dziś partia, która wtedy rządziła, również jest przy władzy. Jaką macie gwarancję, jaką my mamy gwarancję jako mieszkańcy Opolszczyzny, że teraz dostaniecie te kompetencje, których przed laty wam nie chciano dać?

My na pewno jako Śląscy Samorządowcy, jako siła, ugrupowanie regionalne, niepartyjne, będziemy za tym lobbować, bo jesteśmy regionalistami i uważamy, że ten region ma potencjał. Ale ostatecznie jesteśmy w tej roli, że będziemy do tego przekonywać tych, którzy mają na to wpływ, czyli decydentów rządzących dzisiaj w Warszawie. Myślę, że otwartość na tego rodzaju rozmowy jest dużo większa. Ja sam to odebrałem. Spotykałem się choćby dwa razy z panią wiceminister Lubnauer w kwestiach dotyczących edukacji mniejszościowej. Widziałem tę otwartość, ale widziałem też tę trudność, jeżeli chodzi o szukanie konkretnych rozwiązań dotyczących kwestii, które z Warszawy często są mało widoczne. W tym zakresie musi być też gotowość i chęć do szukania tych rozwiązań ze strony rządzących. My będziemy do tego przekonywać, bo warto.

Oni są dzisiaj na to bardziej otwarci niż te kilkanaście lat temu?

Tak. Ja mam wrażenie, że tak. Oni rozumieją, że dzisiaj pewnych procesów nie da się powstrzymać bez konkretnych rozwiązań. Weźmy kwestię choćby tej demografii, choćby kwestii rynku pracy i poszukiwań pracowników z konkretnymi kompetencjami, którzy są tak istotni dla naszych regionalnych rynków. W tym zakresie trzeba postawić na dobrą edukację, trzeba doprowadzić do reform w wielu zakresach. Otwartość jest, diabeł tkwi w szczegółach. Musi być nie tylko otwartość, ale i chęć doprowadzenia do tej zmiany, czyli choćby chęć powoływania zespołów, które będą do tych zmian prowadzić. I to nie mogą być zespoły, które są tylko po to, aby obradowały, ale to rzeczywiście muszą być zespoły, które będą miały tą moc sprawczą. Czyli jeżeli dadzą rekomendacje jednemu, drugiemu ministrowi, że dane kompetencje warto by było choćby przenieść na poziom regionalny, że to zostanie rzeczywiście później wdrażane.

Wrócę jeszcze na koniec do tego pytania, które kilka minut temu zadałem. Czy likwidacja województwa opolskiego, to jest realna możliwość, czy to jest jednak tylko takie straszenie, być może mające na celu mobilizację elektoratu?

Zacytuję jednego z ekspertów, którego jakiś czas temu w tym kontekście czytałem, bo jak wiemy, takie tematy, co rusz się pojawiają. Czy to dotyczące zmian granic województw, czy to pojawiania się nowych województw, czy likwidacji. Jeden z ekspertów słusznie powiedział, że to by był dzisiaj najgłupszy z pomysłów, żeby ruszać reformę 16 województw z prostego powodu. Ona zafunkcjonowała, funkcjonuje od 25 lat, i jeżeli mamy wytworzone pewne mechanizmy, struktury, to należy w nie inwestować. Kluczowa tak naprawdę nie jest wielkość województwa, a jego sprawczość i gotowość oddziaływania, wpływania na zmiany społeczne. Mamy w Niemczech i w innych częściach Europy przykłady jeszcze mniejszych regionów niż nasze województwo, weźmy w Belgii ten obszar niemieckojęzyczny.

Ale Belgia ogólnie jest mniejszym krajem.

Ale chodzi o to, że oni, mimo iż są najmniejsi z tych trzech kantonów, to bardzo sprawnie potrafią zarządzać swoim regionem. Więc tak naprawdę kluczowe jest przydzielenie pewnej kompetencji, pewnej możliwości i sprawczości. To jest najważniejsze w tych kwestiach. Choćby udział też w podatkach, bo umówmy się, że wiele problemów, z którymi się borykamy, wynika też z narzucania rozwiązań, które nie do końca są oddolne. Jeżeli ten udział, te możliwości choćby powiatów w podziale finansowym będzie inny, to też będzie inne oddziaływanie na to, co się będzie działo w danym okręgu, w danym obszarze, w danym powiecie, w województwie. Więc myślę, że tutaj jest klucz, a na pewno nie likwidacja województwa.

Zobacz także

2024-12-03, godz. 09:03 "Ostatnia powódź przyspieszyła starania". Artur Maruszczak o jednostce WOT w Kędzierzynie-Koźlu - Argumenty przemawiały za Kędzierzynem Koźlem dosyć poważnie. I tutaj jestem w stanie się zmierzyć na takowe z każdym i myślę, że jesteśmy w stanie… » więcej 2024-12-02, godz. 07:45 Andrzej Buła o umowie Mercosur: trochę nas za mało, by to zablokować - Bardzo dużo pracy zostało włożone, przede wszystkim przez koordynatorów grup politycznych i szefów grup politycznych, bo wiadomo, że komisarze są desygnowani… » więcej 2024-11-28, godz. 11:15 "Chyba odzyskaliśmy kontakt z bazą". Prof. Rafał Matwiejczuk o organizacji i finansowaniu szkolnictwa wyższego - Bardzo na to liczymy, dlatego że potrzeby akurat naszego sektora od lat są bardzo duże. Każda kwota, która się pojawi jest bardzo cennym wsparciem dla… » więcej 2024-11-28, godz. 08:49 "Chodzi o to, żeby zdążyć przed zimą". Artur Rolka o wypłatach zasiłków dla powodzian - Można powiedzieć, że jeżeli chodzi o posprzątanie, to generalnie w mieście Paczków nie widać już śladów, większych śladów powodzi. Wywieźliśmy… » więcej 2024-11-27, godz. 08:53 Łukasz Jastrzembski: mocny alarm w sprawie remontu na Górze Św. Anny - Ja trochę tak tą sytuację widzę, że właściciel, reprezentowany już przez różne instytucje, obojętnie kto to jest, trochę chowa głowę w piasek i… » więcej 2024-11-26, godz. 09:41 Danuta Jazłowiecka: nie wolno lekceważyć żadnego z kandydatów - Wydaje mi się, że pokazaliśmy Polakom, że Polska jest na drodze do powrotu do praworządności z jednej strony, ale z drugiej strony również pokazaliśmy… » więcej 2024-11-25, godz. 09:08 Fabian Pszon o Karolu Nawrockim: na pewno jest twardym zawodnikiem -Pan Nawrocki nie jest członkiem partii politycznej, nigdy nie był. Więc ciężko go uznać za takiego kandydata typowo partyjnego, bo jednak często po Prawie… » więcej 2024-11-22, godz. 08:50 Maciej Kalski: mimo powodzi, stabilizacja na rynku pracy - Powódź jeszcze w statystyce nie odbiła się, nie widzimy znaczących rejestracji w Urzędzie Pracy, chociażby w Nysie, w Głubczycach czy w Prudniku. Natomiast… » więcej 2024-11-21, godz. 09:57 Aleksandra Drescher: zawieszamy kontrole WFOŚ na terenach dotkniętych powodzią Jak przekazał w PRRO prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Opolu Aleksandra Drescher. Fundusz zdecydował się zawiesić na terenach dotkniętych… » więcej 2024-11-20, godz. 09:49 "Prace cały czas trwają, aby nikogo nie zatopiło". Daniel Palimąka o usuwaniu skutków powodzi na rzekach - Musimy przygotowywać się na kataklizmy, które będą nas ciągle zaskakiwać. W tym sensie, że będą być może mocniejsze, być może większe. I takie… » więcej
12345
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »