Skoroszyce pod Nysą na dwa dni stały się stolicą folkloru góralskiego. Wszystko za sprawą powojennych mieszkańców tej miejscowości. Jak się okazuje, to właśnie tutaj osiedliło się w latach 40. ubiegłego wieku wielu górali.
Przez dwa dni w centrum miejscowości prezentowany jest dorobek kultury góralskiej. W sobotę zaprezentowały się zespoły młodzieżowe, hitem była góralska wersja opowieści o Czerwonym Kapturku.
- Przedstawiamy góralską wersję dziejów Czerwonego Kapturka. Jest to nieco inne spojrzenie na tę bajkę – mów Joanna Gniewczyńska.
- Szmaragd to kamień, który zbudowany jest z różnorodnych minerałów, dlatego jest piękny. Tutaj jest zarówno ludność osadnicza, Kresowiacy, ale też górale. W każdym sołectwie mieszkają osoby, które mają korzenie góralskie. W Sidzinie jest bardzo wiele osób z Żywiecczyzny – dodaje wójt Skoroszyc Barbara Dybczak.
- Moja babcia urodziła się w górach. W czasie drugiej wojny światowej została przetransportowana do Opola. Ostatecznie osiedliła się w Skoroszycach. W naszym domu dominuje kuchnia oraz gwara góralska – dodaje Marta Tarczyńska.
W niedzielę na odwiedzających Skoroszyce czekają kolejne atrakcje. Na scenie wystąpią zespoły góralskie, a o 14:00 rozpocznie się spotkanie dla tych, którzy mają korzenie góralskie.