- My przestrzegamy przed takimi zbiórkami, one nie mają większego sensu, dlatego że leki, które często trafiają na te zbiórki są albo przeterminowane, albo uszkodzone, albo napoczęte, nawet jeżeli są nowe i też nie wiemy w jakich warunkach było przechowywane – przestrzega Marek Tomków.
- W przypadku zalanych aptek, wszystko co się w nich znajdowało, niestety musi pójść do utylizacji, taka jest też decyzja inspekcji farmaceutycznej – mówi Tomków.
- Jeżeli jest możliwość skonsultowania się z farmaceutą lub z lekarzem, to jest to czasem bardziej sensowne niż na przykład pożyczanie od sąsiadki tabletek na ciśnienie, bo takie rzeczy też się zdarzają, zwłaszcza w takich trudnych sytuacjach - przestrzega prezes NRA.
W przypadku zagrożenie zdrowia pacjenta, każdy farmaceuta ma prawo do wystawienia tak zwanej recepty farmaceutycznej, czyli może wydać pacjentowi leki dostępne na receptę. Wadą tego rozwiązania jest to, że leki te wtedy nie podlegają refundacji.
- W tej chwili nie mamy sygnałów, żeby brakowało leków, natomiast przygotowujemy się, żeby za moment uruchamiać w aptekach punkty szczepień, w których będzie się można zaszczepić między innymi na tężec – mówi Tomków, zwracając uwagę, że woda powodziowa niosła ze sobą mnóstwo różnych zanieczyszczeń.