Paryż - kajakarka górska Zwolińska: igrzyska prawie jak w domu
25-letnia Zwolińska już trzy lata temu w Tokio, gdy debiutowała w igrzyskach, uchodziła za kandydatkę do medalu. Rywalizację w slalomie zakończyła jednak na piątym miejscu.
W kolejnych latach rozwiązał się jednak jej worek z medalami - zdobyła m.in. srebro i brąz mistrzostw Europy, a także dwa razy była trzecia w mistrzostwach świata.
"W Tokio liczyłam na medale i w Paryżu też się nic nie zmienia pod tym względem. Myślę, że każdy sportowiec, który jedzie na igrzyska, jest już na takim poziomie, że ma z tyłu głowy olimpijskie podium. Czemu nie walczyć o nie, dlaczego nie mierzyć wysoko? Moim zdaniem to nie jest pompowanie balonika, tylko motywacja i ambicja, cele do zrealizowania. Czas pokaże, czy to się uda" - zapowiedziała kajakarka.
Przyznała jednak, że pierwsze igrzyska były dla niej trochę "na przetarcie", a teraz nadszedł czas na walkę o medale.
"Za drugim razem już ma się wyobrażenie, jak to wszystko wygląda, bo... pierwsze koty za płoty. Co prawda Tokio było trochę inną imprezą, np. bez kibiców, ale mimo wszystko to były igrzyska olimpijskie, powietrze było cięższe do oddychania. Ja jednak bardzo lubię takie starty, gdzie jest troszeczkę więcej stresu. Staram się to przekuć w coś dobrego. Jestem podekscytowana, nie mogę się już doczekać. Teraz muszę złapać trochę spokoju i po prostu robić swoje" - podkreśliła.
Kajakarze górscy przystąpią do rywalizacji już dzień po ceremonii otwarcia. Dla Zwolińskiej nie ma to jednak znaczenia.
"Wszystko mi jedno, czy starty są na początku, czy pod koniec igrzysk. Startuję jednak w dwóch konkurencjach - slalomie i crossie, więc zależało mi jedynie, żeby slalom był pierwszy. Tak właśnie jest, z czego bardzo się cieszę. Już dzień po rozpoczęciu imprezy mam pierwszy start w mojej koronnej konkurencji, na którą nastawiam się na sto procent. Nie jest tak, że drugi występ nie jest dla mnie ważny, ale jest zupełnie inny, trzeba się do niego inaczej przygotować. Cieszę się, że w pierwszej kolejności mam slalom, który dobrze znam i do którego jestem przyzwyczajona" - nie ukrywała zadowolenia z programu igrzysk zawodniczka Startu Nowy Sącz.
Czego spodziewa się jeśli chodzi o rywalki?
"Poziom rośnie z imprezy na imprezę, szczególnie w rywalizacji kobiet. Nastawiam się, że będzie wysoki poziom, ale do tego się przygotowywałam. Dobrze, jeśli poziom będzie wysoki, bo będzie co oglądać" - zaznaczyła medalistka mistrzostw Europy i świata.
Igrzyska wracają do Europy po 12 latach, natomiast na trybuny wracają kibice, nieobecni podczas imprezy w Tokio z powodu pandemii COVID-19. Obie okoliczności cieszą polską kajakarkę.
"Jestem bardzo zadowolona, że igrzyska odbywają się w Europie. Moja rodzina przyleci, będzie kibicować, oglądać wszystkie moje starty. Jestem bardzo podekscytowana, że wracamy na nasz kontynent, to igrzyska prawie jak w domu" - przyznała.
"Myślę, że atmosfera będzie wyjątkowa, bo wszystko będzie rozgrywane w sercu Paryża, będziemy złączeni z miastem. Sama ceremonia otwarcia odbywa się poza stadionem, ale za to w centrum miasta. Będą to zupełnie inne igrzyska, jestem ciekawa, jak będzie z organizacją, logistyką i przede wszystkim z bezpieczeństwem" - podsumowała Zwolińska.
Rywalizacja kajakarzy górskich rozpocznie się 27 lipca. Ostatnie finały - w debiutującym w igrzyskach crossie - 5 sierpnia.(PAP)
Autorka: Monika Sapela
msl/ pp/