Paryż - herosi nowożytnych igrzysk (odc.15)
Pistorius został pierwszym w historii lekkoatletą, który po amputacji kończyn - stracił obie nogi w wieku 11 lat w wyniku wrodzonej wady - wystąpił w igrzyskach. Wcześniej, 15 lipca 2007, w mityngu IAAF w Sheffield, startując na specjalnych protezach, wystąpił jako pierwszy niepełnosprawny sportowiec razem z pełni sprawnymi lekkoatletami. Rok później Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie uznał, że może brać udział w igrzyskach.
W Londynie pobiegł najpierw na 400 m - odpadł w półfinale uzyskując 23. czas na 24 startujących na tym etapie zmagań, a później wraz z kolegami awansował do finału rywalizacji sztafet 4x400, który czwórka RPA ukończyła na ósmej pozycji.
Później Pistorius został bohaterem tragicznym, a cały świat zaczął o nim mówić w zupełnie innym kontekście. 14 lutego 2013 roku zastrzelił modelkę Reevę Steenkamp. Jego proces toczył się kilka lat, a ostatecznie sportowiec, który nie przyznał się do winy i cały czas utrzymywał, że doszło do wypadku, a swoją partnerkę wziął za włamywacza, został skazany za morderstwo na 13,5 roku więzienia. W styczniu tego roku został warunkowo zwolniony po spędzeniu za kratami blisko dziewięciu lat. Jego okres próby będzie trwał do 2029 roku.
Departament Służb Więziennych zakazał mu picia alkoholu i zażywania narkotyków. Nie może też publikować w mediach społecznościowych, ma też zakaz udzielania wywiadów. Musi też o określonych godzinach przebywać w swoim domu, choć według "New York Timesa" 37-latek przebywa głównie w luksusowej trzypiętrowej rezydencji swojego wuja na ekskluzywnym przedmieściu Pretorii i jest poddany ostracyzmowi przez swoich byłych przyjaciół. Nie może znaleźć stałej pracy, bo - w opinii różnych osób - jest "zbyt toksyczny".
Pistorius został przykładem sportowca, który nie poradził sobie w prywatnym życiu. W ostatnich latach temat problemów mentalnych coraz częściej przewija się w wypowiedziach zawodników i zawodniczek, także tych ze światowego topu.
Jedną z nich jest pochodząca z Columbus gimnastyczka Simone Biles, która w 2016 roku w Rio de Janeiro wywalczyła pięć medali, w tym cztery złote. W tylu konkurencjach w jednych igrzyskach przed nią triumfowały jedynie Rosjanka Larysa Łatynina (1956), Węgierka Agnes Keleti (1956), Czeszka Vera Caslavska (1968) i Rumunka Ekaterina Szabo (1984).
Biles, najbardziej utytułowana uczestniczka zmagań w Brazylii, niosła amerykańską flagę na ceremonii zakończenia igrzysk. Można to uznać za symboliczne "przekazanie władzy", gdyż chorążym na otwarciu zawodów był najbardziej utytułowany olimpijczyk wszech czasów - Phelps.
Sukces w Rio kosztował ją tak dużo, że po igrzyskach musiała sobie zrobić trwającą ponad rok przerwę od sportu. Wróciła w wielkim stylu na mistrzostwa świata w 2019 roku, gdzie została rekordzistką w liczbie medali.
Amerykanka była jednym ze sportowców, którzy nie byli zadowoleni z przełożenia o rok igrzysk w Tokio. Tłumaczyła, że to trudne mentalnie nagle zmienić wszystko w przygotowaniach, a 12 miesięcy dla ciała gimnastyczki to dużo.
"Całe ciało odczuwa kolejne 12 miesięcy. Tu nie chodzi o stopy, dłonie czy ręce, tylko o cały organizm, który musi być pod kontrolą. Czuję presję po tym, jak termin igrzysk został przesunięty. Jestem świadoma, że będą pojawiać się pytania: +czy ona da radę, skoro jest starsza o rok?+" – wskazała.
I jej obawy znalazły potwierdzenie. Problemy mierzącej ledwie 142 cm Biles zaczęły się już w wieloboju drużynowym, gdyż choć z koleżankami wywalczyła srebro, to za nieudany skok otrzymała niską ocenę 13,766 pkt. Systematycznie wycofywała się z kolejnych startów, a w komunikatach amerykańskiej federacji pojawiła się informacja o "powodach mentalnych". Później sama przyznała, że "walczyła z demonami".
Wróciła do rywalizacji na finał ćwiczeń na równoważni i wywalczyła brązowy medal, czego osobiście pogratulował jej szef MKOl Thomas Bach. Kibicom podziękowała za wsparcie, które pokazało, że "jest dla nich kimś więcej niż tylko gimnastyczką z wynikami", w co wcześniej - jak przyznała - nie wierzyła.
"Ludzie muszą zrozumieć, że my, sportowcy, też jesteśmy ludźmi, a nie wyłącznie osobami, które dostarczają rozrywki innym” - podkreśliła.
Po igrzyskach w Tokio jej rozbrat ze sportem trwał dwa lata. Przerwa pozwoliła jej poddać się terapii i inaczej spojrzeć na życiowe priorytety. W kwietniu 2023 wyszła za mąż za zawodnika NFL Jonathana Owensa.
"Ślub przebił wrażenie, jakie zrobiły na mnie pierwsze olimpijskie medale" - przyznała.
Do sportu wróciła latem ubiegłego roku. W mistrzostwach świata w Antwerpii, gdzie w 2013 roku w wieku 16 lat rozpoczęła się jej wielka międzynarodowa kariera, triumfowała w czterech konkurencjach, a w jednej była druga. Powiększyła kolekcję medali z imprez tej rangi do 30, w tym 23 złotych. Dorobek uzupełniają cztery srebrne i trzy brązowe.
W tym roku również zachwyca formą, choć wcześniej przyznała, że nie będzie tragedii, jeśli nie zakwalifikuje się do paryskich igrzysk. W maju zwyciężyła w zawodach US Classic w Connecticut z dorobkiem 59,5 pkt, co jest jej najlepszym wynikiem od powrotu do sportu w zeszłym roku.
"Znowu czuję tę szczególną adrenalinę podczas startu i jestem z tego powodu szczęśliwa" - powiedziała Biles, która za dwa miesiące może napisać kolejny piękny rozdział olimpijskiej historii.(PAP)
pp/ co/