Potwierdziła też, że jej celem jest dołączenie do frakcji Patrioci dla Europy (PdE).

W bieżącym tygodniu Parlament Europejski zebrał się na inauguracyjnym posiedzeniu X kadencji, podczas którego europosłowie wybrali już m.in. prezydium PE, a w czwartek będą głosować nad kandydaturą Ursuli von der Leyen, ubiegającej się o drugą kadencję na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej.

Mimo politycznego skrętu w prawo większość w PE utrzymała koalicja Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjalistów i liberałów, którzy zapowiedzieli objęcie skrajnie prawicowych formacji tzw. kordonem sanitarnym poprzez utrącanie ich kandydatur na najważniejsze funkcje.

"Wydaje się, że rządząca centrolewicowa koalicja kieruje się przekonaniem, że ich mandat jest lepszy niż nasz. To nie powinno mieć miejsca, bo wyborcy, którzy głosowali na prawicę, nie będą dostatecznie reprezentowani" - powiedziała w rozmowie z PAP Bryłka, według której prawicowe partie "z dużym prawdopodobieństwem" będą marginalizowane w obecnym PE.

Bryłka, dyrektorka ds. europejskich Konfederacji, wybrana do PE po raz pierwszy, na razie jest europosłanką niezrzeszoną. Jak powiedziała PAP, jej celem jest dołączenie do Patriotów dla Europy, czyli trzeciej pod względem liczebności frakcji w PE, zainicjowanej przez premiera Węgier Viktora Orbana, a kierowanej przez szefa francuskiej skrajnie prawicowej partii Zjednoczenie Narodowe (RN) Jordana Bardellę. "Obecnie trwają rozmowy, ich finalizacja może nastąpić niebawem" - powiedziała.

Jako drugą oprócz PdE frakcję, do której Konfederacji byłoby najbliżej, Bryłka wymieniła Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). "W międzyczasie powstała frakcja z inicjatywy niemieckiej AfD, do której dołączyła trójka naszego koleżeństwa (chodzi o Europę Suwerennych Narodów - PAP) . To ich decyzja – ja zawsze mówiłam, że jestem temu przeciwna, sceptycznie o tym pomyśle wypowiadał się też (lider Konfederacji) Krzysztof Bosak" - dodała.

Pytana o plany na najbliższą kadencję, Bryłka podkreśliła, że chce skupić się przede wszystkim na rolnictwie i handlu. "Do takich komisji – INTA (handlu międzynarodowego) oraz AGRI (rolnictwa i rozwoju wsi) - udało mi się też dostać" - poinformowała.

Europosłanka przyznała przy tym, że mimo poszerzania swoich uprawnień PE wciąż dysponuje "dość ograniczonymi narzędziami". "Absolutnie najważniejszą funkcją jest ta szefa Komisji Europejskiej – tutaj szczerze liczę na to, że Ursula von der Leyen czwartkowe głosowanie przegra, zwłaszcza że przez ostatnie pięć lat narobiła sobie wielu wrogów, także we własnej frakcji (EPL)" - powiedziała.

Bryłka zaznaczyła, że jej działalność w PE będzie służyła jako swoisty "system wczesnego ostrzegania". "Zdaję sobie sprawę z tego, że przy takiej większości, jaka jest, mogę mieć ograniczony wpływ na legislację, ale będąc tutaj, mogę nagłaśniać pewne tematy, wywierając tym samym wpływ na polski rząd. Jednym z sukcesów Konfederacji w tym względzie jest nagłośnienie kwestii tzw. dyrektywy budynkowej (dotyczy charakterystyki energetycznej budynków - PAP), w przypadku której Polska na forum Rady UE ostatecznie wstrzymała się od głosu" - oceniła.

Przez ostatnie dwa lata istotną linią politycznego podziału stał się stosunek poszczególnych partii i polityków do Ukrainy. Za wsparciem dla broniącego się przed rosyjską inwazją kraju mocno opowiadała się m.in. von der Leyen oraz wybrana na drugą kadencję szefowa PE Roberta Metsola. Retorykę na bardziej proukraińską zmieniło też ostatnio RN, a to właśnie delegacja tej partii jest najliczniejsza we frakcji PdE.

Bryłka powiedziała PAP, że nie jest w stanie zadeklarować, czy zagłosuje za kolejnym pakietem pomocy dla Ukrainy, bo nie wie, co się w nim znajdzie. "Jeśli chodzi o relacje UE z Ukrainą, jestem przeciwniczką liberalizacji handlu w obecnym kształcie. Zalew ukraińskich towarów pogrążył unijnych rolników, zaś umowa o transporcie drogowym towarów zmiotła z rynku m.in. polskie firmy transportowe" - uzasadniła.

"Zawsze też mówiłam, że należy rozgraniczyć pomoc i przywileje. Czy należało pomóc uchodźcom? Oczywiście. Ale w pewnym momencie pomoc udzielana przez Polskę przekraczała nasze możliwości i nie została niczym uwarunkowana. Gdzieś krąży hasło, że będziemy brali udział w odbudowie Ukrainy – ale nie mamy w tej sprawie żadnych wiążących deklaracji. Tegoroczna konferencja w tej sprawie odbyła się w Berlinie, nie w Warszawie" - przypomniała.

Ze Strasburga Sonia Otfinowska (PAP)

sno/ akl/ mhr/