Władze Izraela nie odniosły się do ataku na Katerdżiego. Sam zamach miał być raczej efektem eksplozji improwizowanego materiału wybuchowego, a nie uderzenia z powietrza - powiadomił portal Al Arabiya.

Katerdżi był uważany za zaufanego współpracownika Asada. Należał do frakcji przedsiębiorców, którzy zyskali intratne stanowiska i zgromadzili duże majątki w rezultacie wojny domowej - zauważył emiracki portal The National. Jak podkreślono, takie osoby często sponsorują lokalne milicje, a niektórzy nawet nimi dowodzą. Nawiązują również kontakty z aktorami zewnętrznymi, głównie Iranem i Rosją, wspierającymi reżim w Damaszku.

Izraelski publiczny nadawca Kan poinformował, że Katerdżi przekazał dziesiątki milionów dolarów wspieranemu przez Iran Hezbollahowi. Kan ocenił, że zabójstwo Katerdżiego miało na celu wysłanie sygnału Asadowi, by nie angażował się w walki w Strefie Gazy i na pograniczu libańsko-syryjskim. Jak wyjaśniono, to zaangażowanie syryjskich władz polega m.in. na wystrzeliwaniu dronów z terytorium Syrii.

Rami Abdulrahman, dyrektor organizacji Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, ocenił w rozmowie z agencją AP, że precyzja ataku wskazuje na poważne naruszenia procedur bezpieczeństwa w dowództwie ugrupowania terrorystycznego Hezbollah lub w najbliższym kręgu Asada. Abdulrahman przyznał, że mogło dojść do wycieku wrażliwych informacji z tych środowisk.

Imperium biznesowe należące do rodziny Katerdżich zostało objęte sankcjami USA i Wielkiej Brytanii z powodu handlu bronią, amunicją i paliwem z rządem syryjskim oraz różnymi organizacjami terrorystycznymi, w tym Państwem Islamskim (IS). (PAP)

os/ szm/