Ekspert: stworzenie europejskiej rakiety o zasięgu ponad 500 km może zająć około dekady
Polska, Francja, Niemcy i Włochy podpisały w czwartek na marginesie szczytu NATO w Waszyngtonie list intencyjny w sprawie współpracy w rozwoju rakiet manewrujących dalekiego zasięgu. Porozumienie ma docelowo doprowadzić do wspólnego projektu rakiety o zasięgu ponad 500 km – powiadomiło MON.
„Na razie jesteśmy na etapie podpisania listu intencyjnego, czyli mówiąc krótko, kilka państw wspólnie wyraziło wolę, że chce w tym kierunku pracować, ale realizacja takiego projektu to ok. dekady. To jest naturalny krok, ważne jest, żeby nie przespać momentu i cały czas pracować nad nowym uzbrojeniem” – powiedział PAP Mariusz Cielma, redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej”.
Jak informuje agencja Reutera, chodzi o odpalane z lądu pociski o zasięgu ponad 500 km, zdolne do rażenia celów głęboko za liniami przeciwnika. Stworzenie takiego systemu uzupełniłoby lukę, jaka obecnie istnieje w tej dziedzinie w europejskich arsenałach.
"Celem jest nawiązanie współpracy w rozwoju kluczowej dla nas zdolności z zakresu głębokich uderzeń, a w przyszłości wspólne projekty dotyczące konkretnych rozwiązań, co pozwoli na uzupełnienie luk, redukcję kosztów i skrócenie czasu realizacji" - poinformował MON w komunikacie.
Cielma przyznaje, że rzeczywiście można mówić o „luce”. „W zasadzie takim pociskiem w krajach zachodnich dysponują USA i są to pociski Tomahawk, które można odpalać z wyrzutni lądowych. W Rosji takim typem rakiety jest manewrujący Iskander-K” – wyjaśnił Cielma. Analityk zaznacza, że w produkcji pocisków ziemia-ziemia stosowane są te same technologie, co w pociskach odpalanych z samolotów. „Różnica jest w tym, że pocisk odpalany z samolotu jest już rozpędzony. Przy wyrzutniach naziemnych potrzebny jest mocniejszy silnik” – powiedział Cielma.
„Francja w tej kategorii (manewrujących pocisków lotniczych) ma rakiety SCALP, a Włochy dysponują takimi samymi pociskami, tylko że pod nazwą Storm Shadow. Niemcy z kolei mają Taurusy” – dodał Cielma.
Polska kupiła od USA kilkaset pocisków manewrujących odpalanych z samolotów – JASSM (w wersji o zasięgu od ponad 300 do niemal tysiąca km).
„Nie jest zaskakujące, że myślą o tym (o pracy nad nowym pociskiem) Niemcy, Francuzi czy Włosi. Na pewno dużym pozytywem jest to, że do tego projektu chce dołączyć Polska” – powiedział Cielma.
Jak dodał, „nie jest tajemnicą, że Polska prowadziła samodzielnie prace nad lotniczym pociskiem manewrującym, był to projekt o kryptonimie Pirania”.
„Na pewno samodzielnie Polska ma za mało kompetencji do realizacji takiego projektu, ale połączenie potencjałów kilku krajów, w tym takich, które już podobne uzbrojenie posiadają, na pewno daje dobrą perspektywę” – ocenił Cielma, zaznaczając, że na razie „jest to początek drogi, deklaracja chęci”.
„Ważne jest to, że to pomysł europejski, a w UE jest coraz więcej programów związanych z finansowaniem tego typu projektów. Można więc się spodziewać, że jeśli to się przerodzi w jakiś namacalny konkretny projekt, to będą szanse na finansowanie z funduszy unijnych” – powiedział Cielma.(PAP)
just/ mms/ lm/