UE/ Wydatki na obronność nie uchroniły Polski przed procedurą nadmiernego deficytu, ale pomogą w jej trakcie
W środę Komisja Europejska poinformowała o objęciu procedurą nadmiernego deficytu Polski i sześciu innych krajów: Belgii, Francji, Włoch, Węgier, Malty i Słowacji. Zgodnie z zapisami traktatowymi państwa powinny mieć deficyt budżetowy nie wyższy niż 3 proc. PKB i dług publiczny poniżej 60 proc. PKB.
KE przedstawiła sprawozdanie, w którym uzasadniła objęcie procedurą siedmiu krajów. Za dwa tygodnie opinię w tej sprawie wyda jej organ doradczy, Komitet Ekonomiczno-Finansowy. Następnie Komisja przekaże swoje rekomendacje Radzie UE, w której ostateczną decyzję podejmą ministrowie finansów większością kwalifikowaną (w praktyce 15 krajów członkowskich reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności UE). Ich posiedzenie zaplanowano na 16 lipca.
Jak słyszymy w KE, decyzja Rady UE formalnie uruchomi procedurę, natomiast jeszcze przed jej podjęciem siedem państw może rozpocząć dialog z Brukselą na temat planów naprawczych.
W piątek Komisja opublikuje trajektorie fiskalne, które obliczyła dla wszystkich krajów członkowskich z deficytem powyżej 3 proc. PKB lub długiem publicznym przekraczającym 60 proc. PKB. Jak mówi źródło UE, te trajektorie pokażą, jak kraje mogą zejść poniżej limitu w ciągu czterech lub siedmiu lat. To państwa wybiorą długość swojej "ścieżki dostosowania" - a więc zdecydują, czy będą realizować działania naprawcze przez cztery czy siedem lat. Tym samym procedura nadmiernego deficytu potrwa co najmniej cztery lata.
Również w piątek KE przedstawi propozycje wychodzenia z deficytu dla każdego z państw, które będą oparte na jej danych i prognozach. Kraje będą mogły z nich skorzystać, przygotowując swoje "średnioterminowe plany fiskalno-strukturalne" - dokument, w którym wskażą planowane działania naprawcze swoich finansów. Czas na złożenie planów będzie do 20 września z możliwością przedłużenia, ale nie dłużej niż do połowy października.
Polski rząd w rozmowach z KE jako uzasadnienie dla deficytu wskazywał przede wszystkim duże wydatki na armię. Zgodnie z nowymi, obowiązującymi od 30 kwietnia br. regułami fiskalnymi nakłady na obronność są jednym z "czynników łagodzących", które KE ma brać pod uwagę, oceniając stan finansów poszczególnych krajów, podobnie jak środki wydawane na zielone technologie i transformację energetyczną.
Wydatki na armię nie uchroniły jednak Polski przed objęciem procedurą nadmiernego deficytu. Źródło w KE podkreśliło, że przy podejmowaniu decyzji o procedurze nadmiernego deficytu według rozporządzenia uwzględniane są tylko inwestycje w obronność, a nie wydatki na ten sektor. "Dlatego poziom inwestycji, które Polska przedstawiła, nie był na tyle wysoki, żeby wyjaśnić skalę przekroczenia progu traktatowego" - zaznaczyło źródło.
Według wstępnych szacunków za 2023 rok wydatki Polski na obronność wyniosły 2,1 proc. PKB, a wartość inwestycji szacuje się na 0,7 proc. PKB.
"Natomiast wszelkie nakłady na obronność będą brane pod uwagę przy ocenie planów naprawczych. KE uwzględni więc nie tylko inwestycje, ale też pensje żołnierzy, amunicję i inne bieżące potrzeby" - słyszymy w KE.
Po formalnym złożeniu planów przez kraje członkowskie KE przystąpi do ich oceny, która potrwa do końca roku. Następnie ponownie zwróci się o ministrów w Radzie UE o ich zatwierdzenie, co ma nastąpić w grudniu.
Polska była do tej pory objęta procedurą nadmiernego deficytu dwukrotnie: w latach 2004-2008 oraz 2009-2015.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ akl/ mhr/