Władze belgijskiej stolicy podjęły decyzję o zmniejszeniu liczby działających w mieście wypożyczalni hulajnóg w grudniu zeszłego roku w odpowiedzi na rosnące niezadowolenie mieszkańców Brukseli. Ci skarżyli się, że hulajnogi są uciążliwe, przede wszystkim dlatego, że ich użytkownicy porzucają je gdzie popadnie, np. na środku chodników czy przy przejściach dla pieszych.

Od 1 lutego w mieście miało zostać tylko dwóch operatorów jednośladów, firmy Bolt i Dott; szacowano, że dzięki temu liczba hulajnóg spadnie z 21 tys. do 8 tys. Tak się jednak nie stało. Dwie inne wypożyczalnie, Lime i Voi, postanowiły nie zawieszać działalności, w rezultacie czego w mieście nadal działało 12 tys. pojazdów. Lime i Voi zaskarżyły decyzję władz regionu do sądu.

W czwartek belgijska Rada Stanu, czyli najwyższy sąd administracyjny w kraju, uchyliła decyzję miejskich władz. Oznacza to, że wszyscy zablokowani przez Brukselę operatorzy, którzy nadal posiadają ważną licencję na prowadzenie działalności, będą ją mogli wykorzystać ponownie ze skutkiem natychmiastowym.

Sąd podtrzymał jednak decyzję władz o utworzeniu specjalnych stref, gdzie użytkownicy zobowiązani będą zostawiać hulajnogi, oraz możliwości nakładania mandatów za nieprawidłowo zaparkowane pojazdy.

Władze Brukseli zapowiedziały, że będą szukać innych możliwości prawnych, które pozwolą im zmniejszyć liczbę wypożyczalni hulajnóg w stolicy.

We wrześniu ub.r. Paryż stał się pierwszą stolicą europejską, która wprowadziła całkowity zakaz dla wypożyczalni hulajnóg elektrycznych, argumentując to przede wszystkim tym, że pojazdy nie są ani bezpieczne dla użytkowników, ani dla pieszych. Za tym rozwiązaniem opowiedziało się 90 proc. głosujących w zorganizowanym w kwietniu 2023 r. przez władze stolicy referendum. I chociaż frekwencja w głosowaniu wyniosła ok. 7,5 proc., to decyzja uznana została za wiążącą. Co ciekawe, w 2018 r. Paryż był pierwszym miastem w Europie, które zezwoliło na działalność wypożyczalni hulajnóg. (PAP)

jowi/ mms/