Ekspert o wyborach we Wrocławiu: urzędujący prezydent musi przepraszać za złą komunikację z mieszkańcami
Politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Anna Pacześniak oceniła, że we Wrocławiu mieszkańcy i wyborcy byli przyzwyczajeni, że w drugiej turze - jeśli do niej dochodziło - spotykali się tradycyjnie kandydaci popierani przez KO i PiS. Tym razem tak się nie stało. Do II tury awansowała Izabela Bodnar (Trzecia Droga), która uzyskała jedynie o 5 pkt proc. mniejsze poparcie niż dotychczasowy prezydent Jacek Sutryk (Lewica, Samorządowcy oraz poparcie KO).
Zdaniem ekspertki, jednak zarówno Sutryk jak Bodnar byli zaskoczeni wynikiem I tury - on niższym od spodziewanego poparciem (34,5 proc.), a ona zaskakująco dużym (29,8 proc.).
„Doradcy po pierwszej turze mówili prezydentowi, że musi przeprosić za złą komunikację z mieszkańcami i mam wrażenie, że Jacek Sutryk teraz przeprasza od rana do wieczora. Nie za jakieś wielkie błędy (...), ale przede wszystkim mówi o tym, że zmieni się styl zarządzania miastem w następnych pięciu latach. I to jest ta duża zmiana" - powiedział prof. Pacześniak.
W jej ocenie, dla części zawiedzionych zwolenników sprzed pięciu lat „takie pokajanie się” wystarczy i prawdopodobnie prezydent Sutryk uzyska ponownie poparcie tej części elektoratu w drugiej turze, który w pierwszej turze „mógł chcieć go ukarać”.
Prof. Pacześniak natomiast zauważyła, że bardzo dobry wynik i drugie miejsce Bodnar było dla tej kandydatki w jakimś stopniu także kłopotliwie zaskakujące. „Ona debiutuje w dużej polityce, bo dopiero od jesieni jest w Sejmie. Jednak bycie jedną z 460 osób w parlamencie to co innego, niż objęcie fotela prezydenta tak dużego miasta. Widać, że jej kampania w drugiej turze jakby nie jest już tak dynamiczna, jakby osłabła” - oceniła politolog.
Zdaniem ekspertki, nie należy się też w drugiej turze wyborów we Wrocławiu spodziewać jakieś spektakularnej „migracji elektoratu” na korzyść jednego z kandydatów. Raczej należy się spodziewać po prostu znacznie niższej frekwencji.
„Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości po tym, jak ich kandydat nie poparł nikogo, raczej nie pójdą do urn. Zresztą ta druga tura to dla nich wybory wewnątrz tej samej rodziny politycznej. Trudno oczekiwać, że pójdą do lokali wyborczych, by skreślić oboje z kandydatów i oddać głos nieważny. Jeśli już zdecydują się na głosowanie za którymś z kandydatów, to należy pamiętać, że Sutryk przez długi okres był krytykiem rządów PiS, zatem byłaby to pewnego rodzaju schizofrenia polityczna, by wyborca tej partii głosował na Sutryka” - powiedziała prof. Pacześniak.
Politolog zwróciła jednak uwagę na to, że w wyborach do rady miejskiej Trzecia Droga i PSL miały zdecydowanie słabszy wynik i nie zdobyły mandatów radnych, co świadczy też o tym, że spora część głosów oddanych na Bodnar „nie była poparciem dla niej, ale chęcią ukarania Sutryka”.
Jak dodała, to świadczy o tym, że Sutryk ma większy tzw. żelazny elektorat, który może przesądzić o wyniku wyborów w II turze. „Sutryk właściwie odczytał udzieloną mu w pierwszej turze lekcję i to się może przełożyć na to, że do drugiej tury pójdą ci, którzy uznali, że kandydat wystarczająco się starał o odbudowanie zaufania i że nie było finalnie aż tak źle we Wrocławiu” - podsumowała ekspertka.(PAP)
Autor: Roman Skiba
ros/ godl/