Politycy Lewicy: decyzję ws. pigułki "dzień po" trzeba zostawić kobietom
W piątek prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację Prawa farmaceutycznego dotyczącą tabletki "dzień po". Przewiduje ona dostępność bez recepty jednego z hormonalnych środków antykoncepcyjnych – octanu uliprystalu – dla osób powyżej 15. roku życia. Tabletkę z nim (ellaOne) należy zażyć maksymalnie do 120 godzin od współżycia.
Europoseł, współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń, odnosząc się do kwestii pigułki "dzień po", powiedział w Studiu PAP: "Niech może (prezydent) zażyje pigułkę mądrości". Polityk ocenił, że z pigułki "dzień po" bez recepty powinny móc skorzystać wszystkie kobiety, które ukończyły 15 lat, gdyż jest to wiek, w którym wszystkie osoby mają zgodnie z prawem współżyć i w pełni "decydować o swoim życiu seksualnym". "To jest standard europejski" - podkreślił Biedroń.
Posłanka Paulina Matysiak (Lewica, Partia Razem) podkreśliła w rozmowie z PAP, że decyzja prezydenta uderzy najmocniej w grono osób, które mieszkają w mniejszych miejscowościach lub na wsi, gdzie nawet dostęp do prywatnych lekarzy ginekologów jest utrudniony.
Zwróciła przy tym uwagę, że aby dostać taką tabletkę, trzeba "zorganizować" receptę od lekarza. "Sformułowanie +zorganizować+ nie jest przypadkowe, ponieważ w wielu sytuacjach do tego się to właśnie sprowadza, bo nie zawsze jest możliwy szybki dostęp do lekarza, a przecież tego typu antykoncepcję trzeba zastosować jak najszybciej, jeżeli ma być skuteczna" - wyjaśniła.
Odniosła się również do argumentacji podanej przez prezydenta, że decyzję o zawetowaniu ustawy motywuje troską o osoby najmłodsze, tj. do 18 roku życia. W tym kontekście Matysiak zwróciła uwagę, że według statystyk zdecydowana większość kobiet korzystająca z antykoncepcji awaryjnej to kobiety dojrzałe.
Na portalu X swoje komentarze opublikowały również inne posłanki Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy. Szefowa klubu Anna Maria Żukowska oceniła, że prawdziwa zmiana jest możliwa, jeżeli Polacy wybiorą "takiego prezydenta, który nie będzie miał rozterek w sprawach praw kobiet".
"Tabletka +dzień po+ będzie dostępna, niezależnie od tego jakie zdanie ma w tej sprawie prezydent, który swoją decyzję opiera na zabobonach zamiast na wiedzy medycznej" - zapewniła ministra ds. równości Katarzyna Kotula.
Podobny wpis opublikowała wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego Joanna Scheuring-Wielgus. "Zabobon i konserwatywna ideologia wygrały z nauką i prawami kobiet" - podkreśliła.
Od lipca 2017 r. tzw. tabletki dzień po w Polsce są dostępne tylko na receptę. Istota nowych rozwiązań sprowadza się do uchylenia tego przepisu, co pozwoli na stosowanie bezpośrednio decyzji Komisji Europejskiej o produktach leczniczych dopuszczonych do obrotu w Unii Europejskiej w procedurze scentralizowanej.(PAP)
Autor: Daria Kania, Adrian Kowarzyk, Agata Andrzejczak
dk/ kow/ andr/ ann/ itm/