Marcin Dorociński zażartował ze swojej roli w „Mission Imposible”
„Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Moja misja niemożliwa rozpoczęta w grudniu 2021 roku dobiegła końca” - obwieścił aktor na Facebooku i Instagramie, dołączając do postu radosne selfie z reżyserem Chrisem McQuarriem i montażystą Eddiem Hamiltonem.
Dorociński dodał, że owe selfie to pamiątka z ostatniego dnia zdjęciowego. Przedstawiając reżysera (zwanego McQ) stwierdził że to właśnie dzięki niemu jest w tym „projekcie” i że wielkim zaszczytem było „poznać człowieka, który stoi za sukcesem „Top Gun: Maverick” i „Podejrzanych”.
Z kolei pisząc o Hamiltonie – „jednym z najwybitniejszych montażystów na świecie” – zażartował, że w trosce o media i nagłówki w nich, chciał upewnić się, że jego rola w „Mission Imposible” nie zostanie „wycięta” (to pokłosie informacji, które przetoczyły się przez serwisy internetowe w marcu tego roku, że szef wytwórni Paramount, Bob Bakish, uznał film za zbyt długi i zapowiedział wycięcie niektórych scen).
„Niech jego [Hamiltona] odpowiedź pozostanie między nami. Czy tak się stanie - będziecie musieli przekonać się sami już w lipcu, kiedy film wejdzie do kin” – zachęcił Dorociński i na koniec dodał, że wciąż nie może uwierzyć, jakim jest szczęściarzem. Po tych słowach łatwo się domyślić, jaką odpowiedź usłyszał od montażysty.
Siódma odsłona serii „Mission: Impossible”, zatytułowana „Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One” wejdzie do kin na całym świecie 14 lipca. To właśnie w niej zobaczymy Marcina Dorocińskiego…
O ile nie zostanie wycięty. (PAP Life)
pba/ moc/