Ekstraklasa koszykarzy – Dziewa: potrafimy grać "pod napięciem”
Śląsk we wtorek zagra pierwszy mecz finału play off – na taki pojedynek koszykarski Wrocław czekał długie 18 lat. Zbieg okoliczności sprawił, że klub ze stolicy Dolnego Śląska powalczy o tytuł mistrzowski numer… 18. Gdyby udało się sięgnąć po złoto, kibice długo będą ten sezon wspominali, bo ich zespół zaserwował im prawdziwą huśtawkę nastrojów – od 0-2 ze Zastalem Zielona Góra, do 3-2, a następnie od 2-0, przez 2-2 do zwycięskiego 3-2 z Czarnymi Słupsk.
„Do tego decydującego meczu z Czarnymi podeszliśmy z większą koncentracją. To nie było tak, że w tych dwóch przegranych spotkaniach u siebie byliśmy całkiem zdekoncentrowani i wieszaliśmy sobie medale na szyi. Brakowało nam po prostu koncentracji od pierwszych minut i to było kluczowe. Energia musiała być od pierwszych sekund. Powiedzieliśmy sobie w szatni, co musimy poprawić, jeżeli chodzi o bieganie i dzielenie się piłką i to przyniosło finał” – przyznał w rozmowie z PAP Dziewa.
Zupełnie inaczej wyglądały play off w wykonaniu Legii Warszawa, która w ćwierćfinale i półfinale wygrywała po 3-0. Jakby tego było mało, zespół ze stolicy sezon zasadniczy zakończył na szóstym w tabeli i nie miał za sobą atutu własnego boiska.
„Chyba wszyscy są zaskoczeni postawą Legii, bo kto by się spodziewał, że grając z szóstego miejsca będą wygrywać po 3-0. Robią świetną robotę i należy im się ogromny szacunek. Ale teraz czekają ich mecze z nami i postaramy się im tę passę przerwać” – skomentował Dziewa.
W sezonie zasadniczym oba zespoły podzieliły się zwycięstwami – najpierw Śląsk wygrał w Warszawie (87:73), a w rewanżu Legia pokonała wrocławian na ich boisku (91:78). W tym ostatnim meczu kluczowa okazała się trzecia kwarta, kiedy Kosynierzy dali sobie rzucić aż 30 punktów. Dziewa stwierdził, że teraz nie ma to już znaczenia, bo finały to zupełnie inna historia niż sezon zasadniczy.
„Legia gra cierpliwą koszykówkę. Dobrze wracają do obrony, a w ataku grają cierpliwie swoje akcje i dzielą się piłką. Widać też, że w ich zespole jest tak zwana chemia, co jest zawsze bardzo cenne. Na pewno nie będziemy się chcieli spieszyć ze swoimi akcjami, będziemy grać dokładnie i oczywiście twardo bronić. I oczywiście koncentracja. Od samego początku musi być pełna energia, aby nie powtórzyła się sytuacja z meczów z Czarnymi” – dodał środkowy Śląska.
Kiedy wrocławski zespół zajął piąte miejsce w sezonie zasadniczym, we Wrocławiu dało się odczuć niedosyt, bo zespół trenera Andreja Urlepa był przez to pozbawiony atutu własnego boiska w play off. Nikt wówczas zapewne nie wierzył, że w finale sytuacja się zmieni i teraz to Śląsk będzie miał w perspektywie więcej meczów u siebie.
Według Dziewy Śląsk ma jeszcze jedną przewagę nad Legią, bo potrafi grać w meczach „pod napięciem”, a takie na pewno będą finały.
„Pokazaliśmy, że potrafimy grać +pod napięciem+, a Legia jeszcze tego nie doznała i to może być nasz mały plus. Mieliśmy dwa mecze w play off, kiedy ważyły się nasze losy i potrafiliśmy to udźwignąć. Ręce nam nie drżały i dlatego w finale też nie powinny. Piszemy kolejną piękną historię Śląska i pozostał nam jeszcze tylko jeden rozdział do końca. Zrobimy wszystko, aby było to zakończenie z happy endem” - powiedział.
Pierwsze dwa mecze finałów zostaną rozegrane we Wrocławiu 17 i 19 maja (godz. 20.30). Później rywalizacja przeniesie się do Warszawy.(PAP)
Autor: Mariusz Wiśniewski
marw/ krys/