Jak powiedziała Ejsmant agencji BiełTA, Łukaszenka „został natychmiast poinformowany o tragedii” i zażądał szczegółowych informacji oraz nakazał udzielić pomocy rodzinie funkcjonariusza. „(Ta sytuacja) nie zostanie bez kary” – powiedziała Ejsmant, cytując Łukaszenkę.

Z kolei prokurator generalny zapowiedział reakcję „twardą, zdecydowaną i zgodną z prawem”. „Niejednokrotnie mówiliśmy, że ma miejsce radykalizacja działań osób, które uderzają w suwerenność Białorusi” – oświadczył Andrej Szwied.

We wtorek poinformowano, że w trakcie „działań specjalnych w ramach sprawdzania adresów możliwego przebywania osób związanych z terroryzmem” mieszkaniec domu w Mińsku śmiertelnie postrzelił funkcjonariusza, a następnie sam został zastrzelony. Opublikowano również nagranie, w którym widać mężczyznę ze strzelbą myśliwską i funkcjonariuszy w cywilu, którzy wyłamują drzwi do mieszkania. Później mężczyzna strzela, funkcjonariusze odpowiadają ogniem, a jednego z nich ociekającego krwią, widać na kadrach z korytarza.

Władze nazwały mężczyznę, który okazał się informatykiem, „wyjątkowo niebezpiecznym” przestępcą, wszczęto sprawę karną dotyczącą zabójstwa funkcjonariusza pełniącego służbę. W sprawie, jako podejrzaną o współudział, zatrzymano jego żonę, która była obecna w mieszkaniu.

Władze poinformowały, że funkcjonariusz o imieniu Dmitrij miał 31 lat, był żonaty i miał czteroletnią córkę. Służył w oddziałach specjalnych KGB – Alfa. Media państwowe żegnają go jako „bohatera, który zginął w obronie obywateli”.

Prokuratura po kontroli uznała, że funkcjonariusze, którzy użyli broni, „działali zgodnie z prawem”.

W mediach publikowane są kondolencje różnych struktur państwowych, a także informacje o obywatelach, którzy zapalają świece i składają kwiaty przy siedzibie KGB i pomnikach czekistów.

Media państwowe wiążą sprawę z opozycją, która jest „finansowana przez Zachód” i twierdzą, że jest ona dowodem, iż oponenci władzy „sięgnęli po terror”.

„Biało-czerwono-białe dranie wybrały terror. Tych szaleńców, ekstremistów, terrorystów będą wypalać gorącym żelazem” - napisał jeden z prorządowych kanałów w Telegramie.

Przytaczana jest również wypowiedź Władimira Sołowiowa (uważanego za głównego propagandystę Kremla - PAP), który porównuje białoruską opozycję do nazistów i sugeruje, że „teraz zapewne spróbują jeszcze zabić tę żonę (funkcjonariusza), to dziecko. Przecież do tego oni wzywali”.

„Chcieliście wojny? Myśleliście, że to gry wideo? Znając charakter Łukaszenki, dostaniecie wojnę (…). Wy nawet nie wyobrażacie sobie, jaki sztorm nadchodzi” – dodał Sołowiow.

Państwowi dziennikarze i sieci społecznościowe apelują do obywateli, by informowali milicję o użytkownikach Internetu, którzy opublikowali „obraźliwe wypowiedzi” na temat zmarłego funkcjonariusza.

W związku z zamieszczeniem publikacji, w której znajomi pozytywnie wypowiedzieli się o Andreju Zelcerze (jego tożsamość ujawniły media), który strzelił do pracownika KGB, białoruskie ministerstwo informacji zablokowało dostęp do portalu gazety „Komsomolskaja Prawda w Biełarusi”, która jest częścią moskiewskiej „Komsomolskiej Prawdy”.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)

just/ akl/