Czy Jeremy Clarkson nawarzy piwa?
Rok temu Clarkson otworzył na swojej rozległej posiadłości (ok. 400 ha), delikatesy spożywcze Diddly Squat Farm Shop. Na internetowej witrynie sklepu można przeczytać, że to: „mała stodoła pełna dobrych, niegłupich rzeczy, które polubisz. Nie sprzedajemy na przykład jarmużu”. Interes już na samym początku zdusiła pandemia koronawirusa. Sklep jest teraz zamknięty, ale Clarkson liczy na to, że już 1 marca będzie mógł otworzyć jego podwoje i powetować sobie straty związane z lockdownem.
W związku z tym – jak donosi „Daily Mail” – przedsiębiorczy showman złożył w Radzie Okręgu West Oxfordshire wniosek o udzielenie mu koncesji na sprzedaż trunków pochodzących z lokalnych manufaktur. Muszą być lokalne, a wręcz miejscowe, bo Clarkson otrzymał zgodę na otwarcie sklepu pod takim właśnie warunkiem, chyba że… produkty wytworzy na własnej farmie.
Na stronie Diddly Squat Farm Shop możemy zresztą przeczytać: „Wszystkie rzeczy, które sprzedajemy, są produkowane na Diddly Squat Farm lub kupowane od naszych sąsiadów w Cotswolds” (paśmie wzgórz wapiennych, słynących zarówno z niezwykłych walorów krajobrazowych, jak i hodowli owiec, przyp. red.).
Co do alkoholu – w najbliższym sąsiedztwie farmy nie ma gorzelni czy winnic, za to znajduje się tam kilka niewielkich browarów. Znając jednak charakter Clarksona i jego zapał do poszukiwania oryginalnych rozwiązań, prędzej czy później stwierdzi, że sam będzie warzył piwo. A efekty tego obejrzymy w jego nowym programie „Kupiłem farmę” („I Bought the Farm”), który powinien wystartować w Amazon Prime Video latem tego roku. (PAP Life)
pba/ moc/