Emocje w Grodkowie, Olimp zwycięski po serii rzutów karnych
Olimp Grodków z powrotem w grze – po serii 4 porażek z rzędu klub najpierw wygrał na wyjeździe w Lesznie, a wczoraj pokonał u siebie SPR Bór-Joynext Oborniki Śląskie. Mecz trzymał w napięciu do końca, ponieważ o wyniku zadecydowały rzuty karne.
Początek drugiej połowy także należał do gospodarzy. Dobrze dysponowanego Marcina Dytkę zastąpił Damian Zając, który także popisał się kilkoma świetnymi interwencjami – szczególnie wtedy, gdy wybronił rzut karny, a następnie dobitkę. W pewnym momencie gospodarze wygrywali 19:14, a na listę strzelców regularnie wpisywali się Filip Stefani i Paweł Prokop.
Grodków popełniał jednak błędy, często faulował (zwłaszcza w ofensywie), a zawodnicy Oborników Śląskich zdołali odrobić straty. Podobnie jak w meczu z Realem Astromal Leszno do ostatnich sekund utrzymywał się remis, jednak tym razem szczypiornistom Olimpu nie udało się zdobyć decydującej bramki na chwilę przed końcem. Było 24:24, a zawodnicy szykowali się do rzutów karnych. W decydującym momencie z 7 metrów nie mylił się Sebastian Kolanko i tym samym Olimp Grodków wygrał w karnych 9:8.
– Widać, że chłopaki oddają wszystkie siły na początek i końcówki "chodzą" u nas tak ciężko. Wynika to ze zmęczenia albo chęci wygrania większą różnicą bramek. Szkoda oczywiście tego meczu, był w naszym zasięgu. Ale chciałbym pogratulować chłopakom tego, że nie pękli i wygrali w rzutach karnych. Natomiast końcówki... Musimy nad tym popracować, obejrzeć wideo, przeanalizować. Bo w takiej lidze, gdzie w czołówce są 3 mocne zespoły, a reszta jest na podobnym poziomie, decydujące mogą być każdy błąd czy każda nierzucona bramka – podsumował szkoleniowiec Olimpu Grodków, Aleksander Malinowski.
– Na pewno byliśmy bardzo zmotywowani tą wygraną w Lesznie, ale tak jak w Lesznie, tak też i tutaj: pierwsza połowa super, rewelacja, chłopakom wszystko wychodziło w ataku, w obronie tak samo. Wychodzimy na drugą połowę, mówimy, że wynik jest od zera... I nagle robimy głupie błędy. 3 punkty wypuściliśmy z rąk. Uważam, że za charakter chłopaków i ich walkę do końca zwycięstwo po prostu się nam należało. Naprawdę chwała chłopakom za to, że punkty zostały u nas w domu – powiedział bramkarz gospodarzy, Damian Zając.