"Nie będziemy truć naszych obywateli". Opolscy rolnicy przeciwni umowie handlu UE-Mercosur
- To zniszczy nasze gospodarstwa - tak mówili dziś (15.11) opolscy rolnicy pod urzędem wojewódzkim, gdzie zbierali podpisy przeciwko umowie o wolnym handlu z krajami Mercosur, którą zamierza podpisać Unia Europejska. Rolnicy obawiają się, że tak jak w przypadku Ukrainy, do Polski będzie sprowadzana żywność z Ameryki Południowej. Ich zdaniem to źle wpłynie na nasz krajowy rynek, a konsumenci - jak przekonuja - będą truci.
- Boimy się, że będzie powtórka z Ukrainą. Jak wiemy, tam też nie ma żadnych ograniczeń i koszty produkcji tony zboża czy innych produktów są dużo tańsze niż u nas. - Z tego, co słyszałem, to audyt urzędników europejskich stwierdził w mięsie hormony wzrostu, a soja jest pryskana pestycydami w czasie wegetacji ileś tam razy, więc gdzie mogą się równać nasze normy z ich normami. Nie będziemy truć naszych obywateli. - Polska jest na tyle wystarczająca, że sobie poradzimy i wyżywimy naród swoją dobrą żywnością. - Pytam się, czy nam w Europie jest potrzebna kukurydza z Australii?
- Czujemy wielkie zagrożenie, które chcą po raz kolejny nam zgotować politycy z Brukseli - dodaje Jerzy Sewielski, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
- To jest dla nas wielkie zagrożenie. Boimy się, że te nasze rodzinne i towarowe gospodarstwa tego nie wytrzymają. Kilka krajów mocno prze, żeby tę umowę podpisać, bo za tym idą pieniądze przemysłu. Natomiast z drugiej strony jest też bardzo duże zagrożenie dla rolnictwa nie tylko polskiego, ale między innymi też francuskiego. Francuzi też mocno próbują oprotestować to.
Z rolnikami spotkał się także wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech, który podkreślił, że taka pikieta pokazuje jedno, że my nie chcemy tych umów.
- Umowa między Unią Europejską a Mercosur ma negatywne stanowisko resortu rolnictwa. Co prawda zawarcie tej umowy może w przyszłości przynosić korzyści na przykład w branży mleczarskiej, jednak na ten moment szczegóły tej umowy, które są negocjowane, czyli wielkości kontyngentów, obniżenie ceł, dla polskiego ministra rolnictwa są nie do zaakceptowania.
Ponadto, prezes Izby Rolniczej w Opolu wręczył wicewojewodzie opolskiemu Piotrowi Pośpiechowi pismo, w którym wypisane są postulaty. Według zapewnień przedstawiciela rządu, jeszcze dziś ma ono trafić do prezesa Rady Ministrów oraz ministra rolnictwa.
- Czujemy wielkie zagrożenie, które chcą po raz kolejny nam zgotować politycy z Brukseli - dodaje Jerzy Sewielski, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
- To jest dla nas wielkie zagrożenie. Boimy się, że te nasze rodzinne i towarowe gospodarstwa tego nie wytrzymają. Kilka krajów mocno prze, żeby tę umowę podpisać, bo za tym idą pieniądze przemysłu. Natomiast z drugiej strony jest też bardzo duże zagrożenie dla rolnictwa nie tylko polskiego, ale między innymi też francuskiego. Francuzi też mocno próbują oprotestować to.
Z rolnikami spotkał się także wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech, który podkreślił, że taka pikieta pokazuje jedno, że my nie chcemy tych umów.
- Umowa między Unią Europejską a Mercosur ma negatywne stanowisko resortu rolnictwa. Co prawda zawarcie tej umowy może w przyszłości przynosić korzyści na przykład w branży mleczarskiej, jednak na ten moment szczegóły tej umowy, które są negocjowane, czyli wielkości kontyngentów, obniżenie ceł, dla polskiego ministra rolnictwa są nie do zaakceptowania.
Ponadto, prezes Izby Rolniczej w Opolu wręczył wicewojewodzie opolskiemu Piotrowi Pośpiechowi pismo, w którym wypisane są postulaty. Według zapewnień przedstawiciela rządu, jeszcze dziś ma ono trafić do prezesa Rady Ministrów oraz ministra rolnictwa.