Trudna sytuacja wiejskich szkół podstawowych prowadzonych przez stowarzyszenia
Malejąca liczby uczniów, wzrost kosztów utrzymania budynków, deficyt nauczycieli – to zagrożenia dla przyszłości wiejskich szkół podstawowych. Dotyczy zwłaszcza podstawówek prowadzonych przez lokalne stowarzyszenia. Osiem takich placówek funkcjonuje w gminie Głuchołazy.
- Mamy 30 uczniów, 25 przedszkolaków i to będzie dla nas kolejny trudny rok szkolny - mówi Halina Wojdyła, dyrektor placówki oświatowej Stowarzyszenia Edukacyjnego „Przyjazna Szkoła” w Gierałcicach. – Są duże podwyżki cen energii elektrycznej, opału dla szkoły. Jest mniejsza liczba uczniów. W tym roku nie będzie ósmych klas. Nasze funkcjonowanie uzależnione jest od ilości uczniów w szkole. Tyle mamy pieniędzy, ile mamy dzieci.
Stowarzyszeniowe podstawówki utrzymują się przede wszystkim z państwowej subwencji, którą przekazują im gminy. Wyjściem z zapaści demograficznej oświaty na wsiach może być konsolidacja szkół.
– Mimo złej sytuacji, nie zapowiada się szybkie łączenie małych szkół stowarzyszeniowych - uważa burmistrz Głuchołaz Edward Szupryczyński. – Jeżeli na danej wiosce nie ma klasy ósmej i siódmej, to wynika z tego, że nie było dzieci. Zostaje sześć klas po dwie, trzy osoby, a cztery to jest marzenie. Więc dla takiej szkoły nie widzę perspektyw. W szkołach stowarzyszeniowych jest duży problem. Czy chcą się połączyć? Ambicje, tutaj raczej negatywne, powodują, że wioski się nie dogadają. No, ale to już jest indywidualna decyzja stowarzyszeń.
W szkołach stowarzyszeniowych nauczyciela zatrudnieni są na podstawie Kodeksu pracy. Natomiast w placówkach prowadzonych przez gminy korzystają z przywilejów Karty Nauczyciela. Dlatego też nauczyciele wybierają pracę w szkołach podległych samorządom. Zwłaszcza, że pojawiają się tam braki kadrowe, a związku z tym jest możliwość wyższych zarobków.
Stowarzyszeniowe podstawówki utrzymują się przede wszystkim z państwowej subwencji, którą przekazują im gminy. Wyjściem z zapaści demograficznej oświaty na wsiach może być konsolidacja szkół.
– Mimo złej sytuacji, nie zapowiada się szybkie łączenie małych szkół stowarzyszeniowych - uważa burmistrz Głuchołaz Edward Szupryczyński. – Jeżeli na danej wiosce nie ma klasy ósmej i siódmej, to wynika z tego, że nie było dzieci. Zostaje sześć klas po dwie, trzy osoby, a cztery to jest marzenie. Więc dla takiej szkoły nie widzę perspektyw. W szkołach stowarzyszeniowych jest duży problem. Czy chcą się połączyć? Ambicje, tutaj raczej negatywne, powodują, że wioski się nie dogadają. No, ale to już jest indywidualna decyzja stowarzyszeń.
W szkołach stowarzyszeniowych nauczyciela zatrudnieni są na podstawie Kodeksu pracy. Natomiast w placówkach prowadzonych przez gminy korzystają z przywilejów Karty Nauczyciela. Dlatego też nauczyciele wybierają pracę w szkołach podległych samorządom. Zwłaszcza, że pojawiają się tam braki kadrowe, a związku z tym jest możliwość wyższych zarobków.