Dwa koty zdechły w regionie z powodu wirusa. Niskie ryzyko przeniesienia na ludzi
Dwa przypadki zarażenia ptasią grypą AH5N1 u kotów potwierdzono na Opolszczyźnie. Jedno zwierzę zachorowało w powiecie nyskim, a jedno w namysłowskim.
Osiem osób mających kontakt z tymi kotami zostało prewencyjnie objętych nadzorem epidemiologicznym, który polega na 14-dniowej samoobserwacji.
- Właściciele kotów powinni być zaniepokojeni, jeśli zauważą u zwierzęcia duszności lub ciężką pracę klatki piersiowej - zaznacza dr Agnieszka Kobierska, zastępca Opolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.
- W jednym przypadku mieliśmy taką niechęć do jedzenia i picia, osowiałość. Z objawów nerwowych najczęściej występuje natomiast tak zwany oczopląs, czyli gałki oczne zachowują się nienaturalnie w stosunku do tego, jak jest. Trzeba również zwrócić uwagę na sztywność kończyn czy jakiekolwiek drgawki. To powinno nas absolutnie zaalarmować.
Śmiertelność kotów zarażonych wirusem jest duża, ale wszystko zależy od organizmu.
- Osoby objęte nadzorem epidemiologicznym obserwują niepokojące objawy ze strony układu oddechowego i pokarmowego, ale też ze skóry i spojówek - mówi Urszula Posmyk, kierownik oddziału epidemiologii w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.
- Ryzyko przeniesienia wirusa z kota na człowieka uznawane jest w tej chwili przez naukowców jako wyjątkowo niskie, chociaż nie niemożliwe. Na świecie zdarzyły się przypadki, gdzie do takiego przeniesienia doszło. Na pewno jednak w naszych warunkach takie przeniesienie jest mało prawdopodobne.
- Właściciele kotów powinni być zaniepokojeni, jeśli zauważą u zwierzęcia duszności lub ciężką pracę klatki piersiowej - zaznacza dr Agnieszka Kobierska, zastępca Opolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.
- W jednym przypadku mieliśmy taką niechęć do jedzenia i picia, osowiałość. Z objawów nerwowych najczęściej występuje natomiast tak zwany oczopląs, czyli gałki oczne zachowują się nienaturalnie w stosunku do tego, jak jest. Trzeba również zwrócić uwagę na sztywność kończyn czy jakiekolwiek drgawki. To powinno nas absolutnie zaalarmować.
Śmiertelność kotów zarażonych wirusem jest duża, ale wszystko zależy od organizmu.
- Osoby objęte nadzorem epidemiologicznym obserwują niepokojące objawy ze strony układu oddechowego i pokarmowego, ale też ze skóry i spojówek - mówi Urszula Posmyk, kierownik oddziału epidemiologii w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu.
- Ryzyko przeniesienia wirusa z kota na człowieka uznawane jest w tej chwili przez naukowców jako wyjątkowo niskie, chociaż nie niemożliwe. Na świecie zdarzyły się przypadki, gdzie do takiego przeniesienia doszło. Na pewno jednak w naszych warunkach takie przeniesienie jest mało prawdopodobne.