"Jesteśmy w stanie zobaczyć ogień w promieniu 10 kilometrów". Sytuacja w lasach się poprawiła, ale trzeba zachować czujność
Choć sytuacja w opolskich lasach powoli się poprawia, zwiększyła się wilgotność ściółki to zagrożenie pożarowe nie minęło. Przez cały czas czuwają pracownicy nadleśnictw, którzy monitorują sytuację z wież obserwacyjnych. To właśnie oni jako pierwsi zauważą ogień i mogą zapobiec jego rozprzestrzenieniu się.
- Jeśli jest dobra widoczność, to jesteśmy w stanie zobaczyć ogień w promieniu 10 kilometrów - mówi Ryszard Stanisławski, obserwator na wieży.
- Z kolegą kontaktuję się przez to radio, żeby mi pomógł przykładowo namierzyć dym, bo ja go widzę na swoim kącie. Kolega też musi wtedy zmierzyć i podaje mi wówczas, jaki to jest kierunek u niego. Potem za pomocą tych nitek na mapie mierzę dokładnie, na którym oddziale się może palić. Jak jest dym, to ja szukam kierunku jego.
Następnie obserwator dzwoni do punktu alarmowo-dyspozycyjnego i informuje dyżurnego, gdzie się pali. Taki punkt w naszym regionie znajduje się w Nadleśnictwie Opole.
- My mając do dyspozycji określone programy komputerowe, na podstawie przynajmniej dwóch obserwacji potrafimy bardzo dokładnie określić, czy dany dym wydobywa się z terenów leśnych, czy też nie. Wtedy też podejmujemy decyzję o powiadomieniu Państwowej Straży Pożarnej oraz uruchomieniu naszego lotniska, gdzie mamy leśną bazę lotniczą i do dyspozycji mamy śmigłowiec oraz Dromader. Wówczas podejmujemy akcję gaszenia lasu - dodaje Andrzej Rzeszutek, dyżurny.