Zrobił to! Tomasz Wróbel zakończył 20-dniową trasę "wKOŁO Polski z AZS". Przejechał charytatywnie ponad 3 tys. kilometrów
Do pokonania na rowerze miał ponad 3 tysiące kilometrów i zrobił to w niespełna miesiąc, a dokładnie w 20 dni. Tomasz Wróbel, prezes AZS-u Politechniki Opolskiej, radny Opola oraz dyrektor sportowy Gwardii Opole dotarł dziś (06.08) do Opola. Tym samym zakończył swoją trasę "wKOŁO Polski z AZS". Przypomnijmy, ze stolicy regionu wyruszył 18 lipca. Cel miał jeden - zebrać jak najwięcej pieniędzy na rzecz fundacji im. Julki Bonk "Walcz o mnie".
Jak mówił na mecie w Opolu, były chwile ciężkie, ale wiedział, że nie może się poddać, bo jedzie w szczytnym celu.
- Poza dzisiejszym etapem, to zawsze było słońce, aż za dużo go było, ale gdzieś tę adaptację do ciepła i do tych ciężkich warunków nabyłem już na początku trasy. Były rzeczywiście takie etapy, gdzie było luźno, część ludzi wtedy dołącza i można było pogadać, wtedy jechaliśmy około 100 kilometrów. Niestety były też etapy ciężkie, jak na przykład jazda z wiatrem cały czas czy choćby te cztery od końca. One były rzeczywiście długie, górzyste, były ciężkie i były momenty, gdzie trzeba było się dodatkowo motywować.
Od samego początku na trasie wspierał go wicemistrz olimpijski Bartłomiej Bonk, który jechał busem tuż obok. Jak przyznał, był nie tylko przyjacielem, ale też czasem pierwszą pomocą medyczną.
- Widzieliśmy Tomka w różnych sytuacjach. Od takiego zabawnego, pogodnego, gdzie jechał na trasie, machał i to sprawiało mu przyjemność, po takiego, gdzie jak się zatrzymywaliśmy na obiad, to sprawdzałem, czy ma siłę, żeby widelcem trafić do ust, bo już takie zmęczenie było. Najgorzej było, jak temperatura była wysoka, ale trzeba było jechać i jechał.
Oprócz zbiórki pieniędzy, Tomasz Wróbel zgromadził również wiele gadżetów, które zostaną zlicytowane podczas charytatywnego balu fundacji. Ten już w listopadzie.
- Poza dzisiejszym etapem, to zawsze było słońce, aż za dużo go było, ale gdzieś tę adaptację do ciepła i do tych ciężkich warunków nabyłem już na początku trasy. Były rzeczywiście takie etapy, gdzie było luźno, część ludzi wtedy dołącza i można było pogadać, wtedy jechaliśmy około 100 kilometrów. Niestety były też etapy ciężkie, jak na przykład jazda z wiatrem cały czas czy choćby te cztery od końca. One były rzeczywiście długie, górzyste, były ciężkie i były momenty, gdzie trzeba było się dodatkowo motywować.
Od samego początku na trasie wspierał go wicemistrz olimpijski Bartłomiej Bonk, który jechał busem tuż obok. Jak przyznał, był nie tylko przyjacielem, ale też czasem pierwszą pomocą medyczną.
- Widzieliśmy Tomka w różnych sytuacjach. Od takiego zabawnego, pogodnego, gdzie jechał na trasie, machał i to sprawiało mu przyjemność, po takiego, gdzie jak się zatrzymywaliśmy na obiad, to sprawdzałem, czy ma siłę, żeby widelcem trafić do ust, bo już takie zmęczenie było. Najgorzej było, jak temperatura była wysoka, ale trzeba było jechać i jechał.
Oprócz zbiórki pieniędzy, Tomasz Wróbel zgromadził również wiele gadżetów, które zostaną zlicytowane podczas charytatywnego balu fundacji. Ten już w listopadzie.