NCZ wstrzymało przyjęcia na oddział ginekologiczny. Mieszkańcy Namysłowa protestują. Czy to początek końca oddziału?
Z początkiem roku wstrzymano przyjęcia na oddział ginekologiczny w Namysłowskim Centrum Zdrowia. Jak czytamy na stronie szpitala - taki stan rzeczy obowiązuje do 16 stycznia. Dziś (08.01) przed lecznicą protestowali mieszkańcy Namysłowa. Oni mówią, że to już praktyczna likwidacja oddziału.
- Nie zgadzamy się na zamknięcie oddziału. Gdzie mają trafiać kobiety w ciąży, gdy nagle stanie się coś złego? – pyta Lucyna Medyk, jedna z organizatorek protestu.
- Jesteśmy przerażone tym, że w nagłych przypadkach nie będziemy mogły znaleźć pomocy. My, jako mieszkańcy martwimy się o ten szpital. Myśmy się tutaj urodziły, nasze dzieci. Naprawdę mamy obawy o to, że szpital zostanie bez oddziału i mamy obawy o to, że szpitala po prostu nie będzie - dodaje.
- O zawieszeniu funkcjonowania oddziału personel dowiedział się nagle – mówi dr Mirosława Podowska, ordynator oddziału ginekologicznego w Namysłowskim Centrum Medycznym.
- Ja dowiedziałam się drogą telefoniczną 30 grudnia, a oficjalnie 31 grudnia w południe. Nagle. I nic wcześniej na ten temat mowy nie było, nawet jak pytałam o nasze umowy kontraktowe, to nikt nic nie mówił, że tych umów nie będzie, bo oddział będzie zawieszony - wyjaśnia.
Przedstawiciele władz powiatu informują, że ekonomia jest nieubłagana. Oddział przynosi regularnie straty. - Średnio było nie więcej jak 30% obłożenia na tym oddziale. Z danych jakie mamy za 3 kwartały oddział wygenerował 1 mln 300 tys. złotych straty – mówi Konrad Gęsiarz, starosta namysłowski.
- Dla sprawnego funkcjonowania i dla zabezpieczenia pacjentów, my musimy utrzymywać 2 lekarzy i 2 położne na tym oddziale i niestety, jeżeli mamy średnie obłożenie na poziomie 3,5 łóżka, to wychodzi, że z reguły więcej mamy kadry medycznej, niż pacjentów.
Zgodnie z planem przyjęcia na oddział są wstrzymane do 16 stycznia. Na wtorek zaplanowano spotkanie starosty z kadrą medyczną, a w środę z udziałowcami szpitala. Wtedy dowiemy się jak rysuje się przyszłość namysłowskiego oddziału ginekologicznego.
- Jesteśmy przerażone tym, że w nagłych przypadkach nie będziemy mogły znaleźć pomocy. My, jako mieszkańcy martwimy się o ten szpital. Myśmy się tutaj urodziły, nasze dzieci. Naprawdę mamy obawy o to, że szpital zostanie bez oddziału i mamy obawy o to, że szpitala po prostu nie będzie - dodaje.
- O zawieszeniu funkcjonowania oddziału personel dowiedział się nagle – mówi dr Mirosława Podowska, ordynator oddziału ginekologicznego w Namysłowskim Centrum Medycznym.
- Ja dowiedziałam się drogą telefoniczną 30 grudnia, a oficjalnie 31 grudnia w południe. Nagle. I nic wcześniej na ten temat mowy nie było, nawet jak pytałam o nasze umowy kontraktowe, to nikt nic nie mówił, że tych umów nie będzie, bo oddział będzie zawieszony - wyjaśnia.
Przedstawiciele władz powiatu informują, że ekonomia jest nieubłagana. Oddział przynosi regularnie straty. - Średnio było nie więcej jak 30% obłożenia na tym oddziale. Z danych jakie mamy za 3 kwartały oddział wygenerował 1 mln 300 tys. złotych straty – mówi Konrad Gęsiarz, starosta namysłowski.
- Dla sprawnego funkcjonowania i dla zabezpieczenia pacjentów, my musimy utrzymywać 2 lekarzy i 2 położne na tym oddziale i niestety, jeżeli mamy średnie obłożenie na poziomie 3,5 łóżka, to wychodzi, że z reguły więcej mamy kadry medycznej, niż pacjentów.
Zgodnie z planem przyjęcia na oddział są wstrzymane do 16 stycznia. Na wtorek zaplanowano spotkanie starosty z kadrą medyczną, a w środę z udziałowcami szpitala. Wtedy dowiemy się jak rysuje się przyszłość namysłowskiego oddziału ginekologicznego.