- To nie jest łatwa praca. To praca bardzo ciężka fizycznie, bo pracujemy w kombinezonach i niesprzyjających warunkach, jeżeli chodzi o komfort pracy, ale przede wszystkim też bardzo ciężka psychicznie. Dlatego, że to nie jest tak, że jeżeli chory przegrywa z chorobą, to nas to nie interesuje. My to głęboko przeżywamy i to jest bardzo frustrujące. Ale niestety musimy szybko dojść do siebie, otrzepać się i następnemu choremu za chwilę służyć, bo on też potrzebuje naszej pomocy - mówi dr Piskozub.

- To jest ciągła walka, dlatego cały czas pamiętamy o tym, że musimy działać przez jeszcze wiele tygodni - dodaje kierownik szpitala tymczasowego. - Bez kadry medycznej i olbrzymiego poświęcenia nie tylko lekarzy i pielęgniarek, ale wszystkich pracowników, którzy przyczyniają się do tego, żeby ten szpital normalnie i bezpiecznie funkcjonował, nie dalibyśmy rady. Składam wielki hołd i wielkie podziękowanie dla tych wszystkich osób, które zdecydowały się na pracę tutaj.

Doktor Marek Piskozub zwraca także uwagę, że w trakcie czwartej fali zakażeń koronawirusem chorują coraz młodsze osoby. - W tej chwili bardzo wyraźnie widać w tej ostatniej fali, że o ile na początku ta choroba dotyczyła 80-70-latków, często bardzo ciężko chorych. To w tej chwili bardzo często zdarzają się osoby poniżej 60. roku życia, poniżej 50 lat, a w zasadzie również 30-latkowie. Również niektórzy z nich przegrali walkę z chorobą - mówi.

W szpitalu tymczasowym w Opolu pracuje blisko 300 osób. Dziś (14.12) w regionie potwierdzono 458 nowych zakażeń. Minionej doby z powodu COVID-19 zmarło 15 mieszkańców Opolszczyzny.