67-latek wjechał w znak drogowy, po czym odszedł z miejsca kolizji. Jak się okazało, uszkodzenie infrastruktury to najlżejsze z jego przewinień
Uderzył w znak, po czym oddalił się z miejsca kolizji. Jak się okazało, 67-latek zatrzymany przez brzeską policję miał powody, by chcieć uniknąć spotkania z mundurowymi.
Jak mówi oficer prasowy brzeskiej komendy asp. Patrycja Kaszuba, po przyjeździe na miejsce funkcjonariusze potwierdzili zgłoszenie. Niedługo potem ujawniono także inne przewinienie uciekiniera.
- W tym czasie dyżurny otrzymał informację, że kilka minut wcześniej na pobliskiej ulicy ten sam pojazd miał uderzyć w skodę. Policjanci szybko ustalili personalia i miejsce zamieszkania podejrzewanego i dotarli do niego. Mężczyzna miał problemy z równowagą, a ponadto jego mowa była bardzo niewyraźna i czuć było od niego alkohol - wyjaśnia.
Badanie wykazało, że 67-latek miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu, a po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, do czego się przyznał.
O jego dalszym losie zdecyduje wkrótce sąd. Grozi mu 2-letnia odsiadka, sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a także wysoka grzywna i konieczność pokrycia strat, które spowodował jadąc na "podwójnym gazie".