Tajne struktury państwowe były sygnałem, że mimo przegrania kampanii wrześniowej Polacy nie poddadzą się niemieckiemu i sowieckiemu okupantowi. Helena Kamerska, pseudonim "Halina", była sanitariuszką podczas Powstania Warszawskiego.

- We wrześniu 1939 roku mieliśmy jeszcze warunki do walki - wspomina. - Wtedy mieliśmy jeszcze dość dużo broni oraz wyżywienia, także dopiero w drugim miesiącu walk było ciężko. Mieliśmy coraz mniej uzbrojenia i jedzenia. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy będziemy walczyć dalej, czy też nie. Kiedy dowiedzieliśmy się o zawieszeniu broni, ta informacja była dla nas bardzo niemiła - wręcz rozpacz.

Wojewoda Sławomir Kłosowski ocenia Polskie Państwo Podziemne jako ewenement na skalę europejską. - Cieszy mnie, że spotyka się dzisiaj pokolenie starsze i młodsze - dodaje.

- To znaczy, że walka i najcięższa ofiara tych ludzi nie poszła na marne. My kontynuujemy oraz podtrzymujemy to wszystko. Oby tak było w dalszym ciągu, ażeby na tych podwalinach i fundamencie walki o niepodległość oraz poświęcenia budować przyszłość zasobnej i dostatniej ojczyzny.

Zdaniem Przemysława Zycha, wiceprezydenta Opola, Polskie Państwo Podziemne dawało nadzieję i pokazało, że nasza ojczyzna nie poddaje się.

- Ta nadzieja rodziła się i być może faktycznie była dostrzegalna przez pryzmat chociażby pewnych działań. Nie chodzi wyłącznie o te podejmowane w sferze zbrojnej. Słyszeliśmy przecież tutaj o sądownictwie, wywiadzie i szkolnictwie. To dawało nadzieję, że kiedyś wojna skończy się, okupant zostanie pokonany i będziemy mogli żyć w wolnym kraju.

Dodajmy, również 27 września obchodzone jest Święto Wojsk Obrony Terytorialnej.