Opolscy samorządowcy analizowali zawieszenie kluczborskiej interny
Sytuacja Powiatowego Centrum Zdrowia w Kluczborku po zawieszeniu funkcjonowania oddziału wewnętrznego była tematem Samorządowej Loży Radiowej. Interna została czasowo wyłączona, bo pod koniec grudnia dwóch lekarzy specjalistów nie przedłużyło umów ze szpitalem. Od tego czasu dyrekcja lecznicy i samorząd powiatowy rozmawia z lekarzami, ale nie ma pewności, kiedy interna znów będzie działać. Tę sytuację skomentowali opolscy samorządowcy.
Piotr Pośpiech, starosta kluczborski, podkreśla, że negocjacje finansowe lubią ciszę. Szpital ma rozpisane dyżury do końca marca. - Ponadto w ciągu dnia ordynator zabezpiecza izbę przyjęć oraz konsultacje internistyczne w innych oddziałach - informuje. - Dyżur całodobowy jest zapewniony, więc dzisiaj brak dotyczy tylko i aż obsady do pracy w oddziale chorób wewnętrznych.
Zdaniem Beaty Cyganiuk, zastępcy dyrektora do spraw medycznych w opolskim oddziale NFZ, nie należy bezpośrednio łączyć sytuacji Kluczborka z wypowiadaniem klauzul opt-out i negocjacjami rezydentów z ministrem. - Niestety, to jest przede wszystkim problem i zadanie organu założycielskiego, czyli starosty - mówi. - On realizuje swoje zadania, rozmawiając z lekarzami, dyrekcją i zarządem szpitala. Nie wiem, gdzie popełniono błąd – nam jest trudno postawić diagnozę.
Z kolei Marek Labus, ekspert niezależny, ocenia sytuację jako problem między zarządem spółki a lekarzami. - Tam działa zarząd spółki, który jest odpowiedzialny za tę spółkę - twierdzi. - Mnie nawet dziwi, że starosta bierze na siebie wiele obowiązków zarządu. Tak naprawdę zarząd powinien przeprowadzić rekrutację, a nie właściciel.
Roman Kolek, wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia, przekonuje, że nie powinno kształcić się w specjalnościach typu rehabilitacja medyczna, bo od tego są fizjoterapeuci. - Musimy stworzyć warunki do kształcenia w specjalizacjach pierwszego kontaktu, gdzie obciążenie pracą jest olbrzymie - tłumaczy. - Tam trzeba zwiększyć zatrudnienie. Interna z pewnością wymaga traktowania jako specjalności deficytowej i wspierania kształcenia na tym kierunku.
Według Artura Nowaka z Platformy Obywatelskiej, problem jest ogólnopolski. Zwraca też uwagę na rozmowy kluczborskiego i oleskiego szpitala z lekarzami ukraińskimi. - Jest jednak kłopot dotyczący uznania kompetencji, dlatego strona rządowa – ustawodawca – powinna przyspieszyć proces nostryfikacji dyplomów i uzyskania pozwoleń - mówi Nowak.
Zdaniem Beaty Cyganiuk, zastępcy dyrektora do spraw medycznych w opolskim oddziale NFZ, nie należy bezpośrednio łączyć sytuacji Kluczborka z wypowiadaniem klauzul opt-out i negocjacjami rezydentów z ministrem. - Niestety, to jest przede wszystkim problem i zadanie organu założycielskiego, czyli starosty - mówi. - On realizuje swoje zadania, rozmawiając z lekarzami, dyrekcją i zarządem szpitala. Nie wiem, gdzie popełniono błąd – nam jest trudno postawić diagnozę.
Z kolei Marek Labus, ekspert niezależny, ocenia sytuację jako problem między zarządem spółki a lekarzami. - Tam działa zarząd spółki, który jest odpowiedzialny za tę spółkę - twierdzi. - Mnie nawet dziwi, że starosta bierze na siebie wiele obowiązków zarządu. Tak naprawdę zarząd powinien przeprowadzić rekrutację, a nie właściciel.
Roman Kolek, wicemarszałek odpowiedzialny za służbę zdrowia, przekonuje, że nie powinno kształcić się w specjalnościach typu rehabilitacja medyczna, bo od tego są fizjoterapeuci. - Musimy stworzyć warunki do kształcenia w specjalizacjach pierwszego kontaktu, gdzie obciążenie pracą jest olbrzymie - tłumaczy. - Tam trzeba zwiększyć zatrudnienie. Interna z pewnością wymaga traktowania jako specjalności deficytowej i wspierania kształcenia na tym kierunku.
Według Artura Nowaka z Platformy Obywatelskiej, problem jest ogólnopolski. Zwraca też uwagę na rozmowy kluczborskiego i oleskiego szpitala z lekarzami ukraińskimi. - Jest jednak kłopot dotyczący uznania kompetencji, dlatego strona rządowa – ustawodawca – powinna przyspieszyć proces nostryfikacji dyplomów i uzyskania pozwoleń - mówi Nowak.