"Nie mieliśmy możliwości założenia siatki na Nysie Kłodzkiej". PZW się broni
Trwa akcja wyławiania śniętych ryb z Jeziora Otmuchowskiego i Nyskiego. Wędkarze, którzy są na miejscu, zastanawiali się, dlaczego władze opolskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego nie zabezpieczyły jeziora poprzez postawienie siatek, które zatrzymałyby przepływającą ławicę śniętych ryb.
Jak mówi Jakub Roszuk, dyrektor Biura Zarządu okręgu PZW w Opolu, nie było takiej możliwości, bo jeziora nie są własnością związku.
- Nie ma wypracowanego jakiegoś mechanizmu państwowego, który by umożliwiał nam skoordynowanie różnych służb. W tym przypadku zostaliśmy sami - mówi Roszuk. - W PZW nie ma sztabu ludzi, który w jakiś sposób wysyła teraz etatowych ludzi i jest sprzątanie. Wody, które użytkujemy, są wodami skarbu państwa. Ryby będące w wodzie są majątkiem skarbu państwa. Uważam, że to jest problem braku koordynacji służb, które są odpowiedzialne na różnego rodzaju zatrucia.
Roszuk dodaje też, że PZW ciągle działa w sprawie. Zawiadomił nie tylko starostwa, ale także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Dyrektor zaznacza też, że wszyscy wędkarze są zrzeszeni w PZW i tworzą jego część.
Przypomnijmy: śnięte ryby z Jeziora Otmuchowskiego przepłynęły Nysą Kłodzką aż do Jeziora Nyskiego. Powodem ich padnięcia jest zakwit sinic, które uniemożliwiają rybom oddychanie. Jak mówią wędkarze, którzy pracują na miejscu, to katastrofa ekologiczna, jakiej jeszcze w tym rejonie nie było.
- Nie ma wypracowanego jakiegoś mechanizmu państwowego, który by umożliwiał nam skoordynowanie różnych służb. W tym przypadku zostaliśmy sami - mówi Roszuk. - W PZW nie ma sztabu ludzi, który w jakiś sposób wysyła teraz etatowych ludzi i jest sprzątanie. Wody, które użytkujemy, są wodami skarbu państwa. Ryby będące w wodzie są majątkiem skarbu państwa. Uważam, że to jest problem braku koordynacji służb, które są odpowiedzialne na różnego rodzaju zatrucia.
Roszuk dodaje też, że PZW ciągle działa w sprawie. Zawiadomił nie tylko starostwa, ale także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Dyrektor zaznacza też, że wszyscy wędkarze są zrzeszeni w PZW i tworzą jego część.
Przypomnijmy: śnięte ryby z Jeziora Otmuchowskiego przepłynęły Nysą Kłodzką aż do Jeziora Nyskiego. Powodem ich padnięcia jest zakwit sinic, które uniemożliwiają rybom oddychanie. Jak mówią wędkarze, którzy pracują na miejscu, to katastrofa ekologiczna, jakiej jeszcze w tym rejonie nie było.