Policja sprawdza, kto strzelał do samochodu na obwodnicy Kędzierzyna-Koźla
55-letni mężczyzna postrzelony w sobotę w Kędzierzynie-Koźlu nadal przebywa w szpitalu. Pocisk trafił w jadący obwodnicą samochód i wbił się w szyję kierowcy. Policja i prokuratura ustalają, kto i z czego oddał strzał.
- Zyskałem nowe życie. Kilka milimetrów dalej i byłoby po mnie – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec Kędzierzyna Koźla. – Usłyszałem potężny huk z prawej strony, pękła szyba i poczułem coś, co mnie uderzyło w szyję. Aż mnie przechyliło, trochę mi się ciemno w oczach zrobiło. Straszny ból. Powoli auto wyhamowałem. Zwalniam, żona mówi, że chyba ktoś rzucił kamień. Ja mówię, że nie, to był potężny huk, jakby ktoś strzelił. Trzymałem się za szyję. Rękę odciągnąłem, to krew trysnęła. Poczułem, że mam tam coś, że to jest kula, pocisk 3,5 centymetra, spłaszczony z jednej strony. Wszedł mi centymetr od kręgosłupa.
Miejsce, w którym doszło do wypadku, znajduje się kilkaset metrów od strzelnicy. Dawny obiekt wojskowy jest bardzo popularny wśród miłośników strzelania.
- Sprawdzamy okoliczności tego zdarzenia – mówi Małgorzata Cisowska z kędzierzyńsko-kozielskiej policji. – Nieopodal jest strzelnica, na której w tym dniu było prowadzone strzelanie z broni czarnoprochowej. Policjanci prowadzą czynności wyjaśniające pod kątem nieumyślnego uszkodzenia ciała. Jest to dochodzenie pod nadzorem prokuratury.
Specjaliści określą, czy pocisk, który utkwił w szyi 55-latka, mógł być wystrzelony z broni czarnoprochowej. Są to karabiny czy pistolety, których używano jeszcze w XIX wieku i strzelano ołowianymi kulami. W chwili wypadku na strzelnicy była grupa Polaków i Czechów. Wszyscy zostali wylegitymowani, ale nikogo nie zatrzymano.
Sprawdzane też będzie, czy pocisk przed wpadnięciem do samochodu, uderzył w metalową barierę ochronną znajdującą się przy drodze.
Miejsce, w którym doszło do wypadku, znajduje się kilkaset metrów od strzelnicy. Dawny obiekt wojskowy jest bardzo popularny wśród miłośników strzelania.
- Sprawdzamy okoliczności tego zdarzenia – mówi Małgorzata Cisowska z kędzierzyńsko-kozielskiej policji. – Nieopodal jest strzelnica, na której w tym dniu było prowadzone strzelanie z broni czarnoprochowej. Policjanci prowadzą czynności wyjaśniające pod kątem nieumyślnego uszkodzenia ciała. Jest to dochodzenie pod nadzorem prokuratury.
Specjaliści określą, czy pocisk, który utkwił w szyi 55-latka, mógł być wystrzelony z broni czarnoprochowej. Są to karabiny czy pistolety, których używano jeszcze w XIX wieku i strzelano ołowianymi kulami. W chwili wypadku na strzelnicy była grupa Polaków i Czechów. Wszyscy zostali wylegitymowani, ale nikogo nie zatrzymano.
Sprawdzane też będzie, czy pocisk przed wpadnięciem do samochodu, uderzył w metalową barierę ochronną znajdującą się przy drodze.