Wójt Leja: Sytuacje Opola i Rzeszowa różnią się i nie należy ich bezpośrednio porównywać
- Podróże kształcą. Jestem pełen optymizmu po powrocie z Rzeszowa - mówił w rozmowie „W cztery oczy” Marek Leja, wójt Dąbrowy. Wraz z kilkoma innymi opolskimi samorządowcami odwiedził to miasto, aby poznać mechanizmy i efekt końcowy powiększania Rzeszowa.
- Konsultacje są bardzo ważne. Nauczyliśmy się tego, że zdanie mieszkańców powinno być brane pod uwagę. Jeśli dodatkowo będziemy informować o sprzeciwie władze różnego szczebla, w tym wojewodę, sejmik czy ministerstwo, to myślę, że mamy szansę osiągnąć zamierzony efekt - wyjaśnia gość porannej rozmowy.
Zdaniem wójta Dąbrowy, sytuacje Opola i Rzeszowa różnią się i nie można ich porównywać.
- Zarówno region, jak i czasy, w których dokonywano pierwszych przyłączeń do Rzeszowa były zupełnie inne. W latach komunistycznych w regionie znajdowały się takie województwa jak krośnieńskie, przemyskie, tarnobrzeskie i każde z nich pretendowało do bycia liderem. Przez lata był nim Przemyśl, dzięki położeniu na trasie Kraków-Lwów, natomiast obecnie, biorąc pod uwagę liczbę ludności i terytorium, jest nim Rzeszów. Na Opolszczyźnie, niezależnie od czasów, w centrum uwagi jest Opole - tłumaczy wójt Leja.
Dodajmy, że w gminie Dąbrowa konsultacje społeczne w sprawie powiększenia Opola ruszą w najbliższy poniedziałek (15.02) i potrwają 10 dni.
Wójt Leja zapowiedział, że spodziewa się zdecydowanego sprzeciwu lokalnej społeczności wobec planów opolskiego ratusza.