Wolą się leczyć u Czechów - jeżdżą do okulistów i do aptek
W nyskim szpitalu na operacje zaćmy czeka się ponad dwa lata. Niektórzy korzystają zatem z usług czeskich przygranicznych szpitali i klinik, gdzie tacy pacjenci są przyjmowani niemal „od ręki”, a koszt zabiegu jest niższy niż w Polsce.
- Rozwija się nawet rodzaj takiej zorganizowanej turystyki, są podstawiane specjalne autobusy dla pacjentów - mówi dr Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego ZOZ-u. Problem w tym, że niektórzy wracają potem z powikłaniami właśnie na nyski oddział szpitalny. Nie jest to normą, ale takie przypadki się zdarzają.
Mieszkaniec Złotogłowic - Bronisław, 3 lata czekał na operację oka w nyskim szpitalu.
- Jestem bardzo zadowolony, niemal „przejrzałem na oczy, ale przez ten czas już prawie przestawałem widzieć. Kolejka jest stanowczo za długa - mówi Radiu Opole.
- Podobne zjawisko wyjazdów na leczenie do Czech występuje na Dolnym Śląsku, gdzie często przebywam - mówi Piotr Przybyłowski. W jednym z centrów handlowych Wrocławia przygraniczna klinika czeska ma swoje stoisko. Prowadzi tam zapisy chętnych na operacje okulistyczne, umawia terminy, potem pacjenci korzystają też z częściowej refundacji kosztów wypłacanej przez NFZ. Na termin zabiegu na oku czeka się tydzień.
Polacy odwiedzają też czeskich stomatologów, bowiem są tam tańsze implanty oraz jeżdżą do aptek. Niektóre leki są nieporównywanie tańsze niż w Polsce.
Tematem zajęliśmy się w magazynie reporterów:
Dorota Kłonowska