Szybciej od dźwięku
Znamy ją jako „barierę dźwięku”, choć to pojęcie mocno umowne…
Lot owego dnia trwał zaledwie pięć minut. Samolot Yeagera osiągnął prędkość 1126 km/h, co w temperaturze panującej na wysokości 3115 m, na jakiej odbywał się przelot, oznaczało osiągnięcie prędkości równej jeden i sześć setnych prędkości dźwięku. By nie wdawać się w szczegóły, powiedzmy tylko, że problem z pokonaniem tej bariery wiąże się głównie z rosnącym oporem, jakie stawia powietrze. A ten zasadniczo mocno rośnie mniej więcej od prędkości 750 kilometrów na godzinę. Kłopot zaczął się więc stawać widoczny dopiero, gdy wraz z rozwojem silnika odrzutowego, samoloty taką prędkość zaczęły regularnie pokonywać. Sam rozwój silników jednak nie wystarczał, potrzebna była całkowita zmiana samej koncepcji budowy samolotu. Maszyna, której użyto w 1947 roku, znana najpierw jako XS-1, a później po prostu X-1, przypominała z wyglądu pocisk karabinowy, wyposażony w stosunkowo krótkie i cienkie skrzydła oraz ciasną, hermetyzowaną kabinę. Bariera dźwięku to cały zespół zjawisk, m.in. wzrost oporu aerodynamicznego, ale też i spadek siły nośnej, czy powstawanie gwałtownych drgań, pogorszenie stabilności i sterowności. Samolot zbudowany do sprostania takim warunkom lotu musiał być więc nie tylko wytrzymały, ale i wyposażony w ciągle jeszcze stosunkowo nowy napęd odrzutowy.
Chuck Yeager, który jak dziś uznaje się, jako pierwszy przekroczył prędkość dźwięku, był oczywiście jedną z najbarwniejszych postaci w historii światowego lotnictwa. Ale równie fascynujący był rozwój samej awiacji, uzyskany dzięki jego wyczynom. To przede wojskowe lotnictwo ponaddźwiękowe, ale nie zapominajmy także o dwóch konstrukcjach cywilnych maszyn, które regularnie przeganiały dźwięk. Najpierw wypada wymienić francusko-brytyjskiego Concorda, odbywającego przez wiele lat regularne loty trans-atlantyckie. Pamiętać też trzeba także o rosyjskim Tu-144, który powstał w odpowiedzi na Concorda, i nie ma co ukrywać, przy wydatnej pomocy jego zdobytej nielegalnie dokumentacji technicznej. Żywot „konkordskiego” jak zwano go z rosyjska, był jednak mocno ograniczony, znaczony natomiast dwoma poważnymi katastrofami. Choć latał szybciej od Concorda, bo przekraczał prędkość dźwięku ponad dwukrotnie, nie zrewolucjonizował podróży powietrznych.
I dziś odbywają się podobne eksperymenty do tych, w których brał udział w 1947 roku Chuck Jeger. Obecnie za najszybszą na świecie uznaje się maszynę X-43, która w 2004 roku osiągnęła siedmiokrotną prędkość dźwięku i tym samym pobiła dotychczasowy rekord. Samolot był wprawdzie bezzałogowy, ale jego konstruktorom przyświecała myśl związana z kolejnym skokiem technologicznym cywilizacji człowieka. Tym razem chodzi o opracowanie maszyny, która będzie w stanie polecieć tak szybko i wysoko, by móc wynieść załogę w przestrzeń kosmiczną. I co ważne: bezpiecznie wrócić w jednym kawałku na ziemię…