Borys Budka: wyborcy oczekują od nas współpracy
W niedzielnym marszu w Warszawie, który został zorganizowany przez PO, wzięli udział także liderzy PSL oraz Polski 2050 - Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Uczestniczyli w nim także politycy Lewicy, m.in. Włodzimierz Czarzasty.
"Można mieć różne spojrzenia na to, jak osiągnąć sukces wyborczy, ale jedno jest pewne: wyborcy oczekują od nas współpracy i pokazaliśmy dzisiaj tym marszem, że jesteśmy otwarci, że wiemy doskonale, że trzeba wygrać wybory" – podkreślił Budka. "Dobrze, że chcieliście przyjść, dobrze że ludzie waszych środowisk byli obecni, dlatego, że tutaj dzisiaj biło serce Polski" - mówił szef klubu KO, odnosząc się do udziału Hołowni i Kosiniaka-Kamysza w marszu.
"Dzisiaj wszystkie drogi prowadziły na plac Zamkowy. Dziękuję przedstawicielom Lewicy, PSL, partii Razem Polski 2050, czy mniejszych ugrupowań, całej Koalicji Obywatelskiej" – wyliczał poseł KO. "Jestem przekonany, że wszyscy widzimy, że droga jest tylko jedna – żeby móc zmieniać Polskę, trzeba wygrać z tą złą władzą" – dodał Budka.
Kosiniak-Kamysz wyraził zadowolenie ze słów Budki. "Cieszę, się, że potrafi docenić to, że wspólnie mamy wartości, plan, pomysł, ale podążamy drogami, które nie są przeciwko sobie, ale się uzupełniają" – podkreślił prezes PSL w TVN24. Dodał, że "jedność i różnorodność mogą iść ze sobą w parze, jeżeli jest wzajemny szacunek".
Zaznaczył, że w demonstracji wzięły udział "osoby o różnych poglądach, różnych światopoglądach, co nie przeszkadzało powiedzieć, że jest jedna Polska, jedna sprawa". "Może mamy różne pomysły, jak dotrzeć do lepszej Polski, różne drogi. My proponujemy trzecią drogę, która nie jest przeciwko komuś, jest większym dobrem, a nie mniejszym złem. Jest nie skierowana wobec tych, którzy dzisiaj szli na marszu, tylko wobec tych, którzy zasiali ciężką chorobę nienawiści, chamstwa, obłudy, zła" – mówił Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że głosy tych, którzy wzięli udział w manifestacji nie wystarczą. "Bez wsi nie wygramy tych wyborów" - zauważył.
Hołownia, drugi z liderów Trzeciej Drogi, powiedział: "Jeżeli chcemy dzisiaj zwycięstwa demokracji w Polsce, demokratycznego rządu po 15 października, to zostawmy te spory o jedne listy. O te wszystkie rzeczy, o które się kłóciliśmy, i powiedzmy sobie jasno: rzecz rozstrzygnie się między trzecimi w tych wyborach: albo Konfederacja, albo Trzecia Droga. Albo rząd PiS ze swoim koalicjantem, albo demokratyczny rząd, którego my, Trzecia Droga jesteśmy gwarantem". "Dzisiaj bardzo wyraźnie odczuliśmy, że siła jest po stronie demokratycznej" – dodał w TVN24 lider Polski 2050.
O potrzebie porozumienia ugrupowań opozycyjnych mówił w TVN24 także przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. "Wszystkie działania, pokazujące możliwość współpracy opozycji, uważam za dobre. Tak będziemy robić, bo inaczej się nie da wygrać" – powiedział.
"Złożyliśmy projekt umowy, która mówi, aby się nie atakować w czasie wyborów i żeby po wyborach stworzyć rząd. Żeby żaden głos nie został zmarnowany, każdy musi mieć świadomość, że bez względu na to, czy głosuje na Lewicę, o co proszę, czy na Trzecią Drogę, czy na Donalda Tuska, to te głosy spotkają się po dobrej stronie" – podkreślił wicemarszałek Sejmu.
Dodał, że podczas niedzielnego marszu widział ludzi, którzy w to wierzą. Jak zaznaczył, od innych partii odróżnia go m.in. walka o świeckie państwo. "Jesteśmy ortodoksyjnymi zwolennikami wprowadzenia państwa świeckiego" - mówił. Dodał, że kiedy przychodzi do negocjowania z innymi partiami, to mówi się, żeby może zająć się tym "później".
"Ale my musimy się dogadać. Jeśli liderzy nie schowają swojego ego do kieszeni i nie cofną się dwa kroki, to będą głupi. Mówię to do siebie, do Zandberga, do Biedronia, do Tuska, do Kosiniaka i do Trzeciej Drogi" – powiedział Czarzasty.
Jego zdaniem, sprawa porozumienia opozycji idzie w dobrym kierunku, choć jest to trudne, bo m.in. "nie wszyscy się tak kochają, jakby mogli się kochać".
"Na razie nie mamy podpisanego porozumienia. Pięć lat temu byłbym może z tego powodu bardzo zły, ale teraz nie jestem, bo to może jeszcze nie czas. Do miłości trzeba dojrzeć. Może będzie taki moment, że jak zarejestrujemy komitety poszczególne wyborcze, wszyscy to podpiszą" – powiedział Czarzasty.
Według niego Hołownia i Kosiniak-Kamysz boją się powrotu do dyskusji o wspólnej liście.(PAP)
brw/ ms/ par/