Świadek: o tzw. aferze wizowej dowiedziałem się z mediów (krótka3)
Pali podkreślił, że nie zajmował się kwestiami wiz. "Ja nigdy żadnej sprawy związanej z procesem wizowym, w żaden sposób nie załatwiałem" - oświadczył. "O tzw. aferze wizowej dowiedziałem się z mediów" - zeznał Pali.
Dodał, że nie dowiedział się o niej od ówczesnego szefa MSZ Zbigniewa Raua. "Odbywaliśmy czasami kilkadziesiąt rozmów dziennie, nie pamiętam każdej z nich. (...) Na pewno w naszych rozmowach nie padło sformułowanie, że miała miejsce jakakolwiek afera. Gdybym od ministra, od swojego szefa usłyszał, że mamy w ministerstwie aferę wizową, to bym o tym pamiętał, a nie pamiętam (...). Takiej rozmowy o aferze wizowej na pewno nie było" - zeznał Pali.
Pali był pytany przez członków komisji o współpracę z byłym dyrektorem biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ Jakubem Osajdą. Zeznał, że ta współpraca była poprawna.
Świadek nawiązując do zeznań Osajdy i odpowiadając na kolejne pytania, powiedział, że zwolnienie Osajdy z pracy nie miało związku z kampanią wyborczą i - z tego, co wie - ta decyzja nie zapadła w sztabie wyborczym PiS. Jak dodał, zwolnienie Osajdy to była decyzja Raua i nie miał z tym nic wspólnego.
Pali opowiadając o pracy Osajdy w MSZ, potwierdził, że pojawiła się propozycja, aby Osajda został ambasadorem w Islandii. Świadek zeznał, że było spotkanie z jego udziałem oraz Osajdy i b. wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka. Osajda - jak zeznał świadek - najpierw zaproponował, żeby jego małżonka Agnieszka Osajda została ambasadorem RP w Islandii. Pali dodał, że po tym jak przedstawił negatywną opinię ze względów merytorycznych, Wawrzyk zaproponował Osajdzie, żeby może on został tym ambasadorem. Finalnie Osajda nie objął tego stanowiska, "bo nie bylo konsensusu politycznego w tej sprawie".
Świadek opowiadał też o kulisach zwolnienia Osajdy z pracy i bezskutecznej próbie zawarcia ugody między z MSZ. Pali zeznał, że Osajda starał się o przywrócenie do pracy, a potem rozważano w MSZ zawarcie ugody z Osajdą. Jak zeznał Pali, do ugody finalnie nie doszło, ponieważ Osajda wnosił o odszkodowanie w kwocie 180-200 tys. zł, a także chciał dwóch dni pracy zdalnie. Finalnie prawnicy MSZ, po analizie doszli do wniosku, nie należy przystawać na taką ugodę. tylko prowadzić sprawę w sądzie. (PAP)
kos/ par/