ME 2024 - piłkarska radość w koszykarskim barze w Walencji
"Cafeteria Valencia Basket Club" przy Plaza Cultura del Esfuerzo, przylegająca do treningowej sali Alqueria del Basket, gdzie koszykarskie reprezentacje przygotowują się do meczów olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego, nie była w piątkowy wieczór wypełniona w stu procentach. Jednak stoliki w pobliżu stojącego pod ścianą telewizora były obsadzone z każdej strony. Na blatach w umiarkowanych ilościach przybywało butelek z piwem i innych napojów.
Panowała rodzinna atmosfera. Po sali kręciły się kilkuletnie maluchy, których mecz interesował średnio. Gdzieś z boku starały się ich zabawiać mamusie. Tatusiowie oglądali mecz, komentowali ciszej lub głośniej zagrania obydwu zespołów, decyzje sędziego, chwalili bądź ganili swoich piłkarzy. O ciszy w tym lokalu można było zapomnieć.
Hiszpania prowadziła do przerwy 1:0, Niemcy mocno starali się odrobić straty, trzeba było wspierać swoją reprezentację. Głębokie głośne westchnienie ulgi dało się słyszeć, po kolejnym ataku Niemców i strzale z pola karnego Niclasa Fuellkruga, który posłał piłkę obok Unai Simona, ale ta trafiła w słupek. Głośne okrzyki "Biegnij! Biegnij!" pojawiły się przy kontrataku wyprowadzanym przez Hiszpanów.
Gdy w 89. minucie Florian Wirtz zdobył wyrównującą bramkę, goście baru złapali się za głowy. "Bramkarz nie miał szans, piłka odbiła się jeszcze od słupka" - komentowano. Głośne okrzyki zerwały się, gdy sędzia nie zareagował po ewidentnym popchnięciu Mikela Oyarzabala przez Toniego Kroosa.
Mocne "Uff" rozległo się w 107. minucie, gdy po strzale jednego z niemieckich piłkarzy piłka dotknęła ręki stojącego w polu karnym Marca Cucurelli, a angielski arbiter Anthony Taylor pozostał niewzruszony wobec protestów gospodarzy.
Gdy w 119. min Mikel Merino zdobył głową bramkę na 2:1, wszyscy podskoczyli niemal do sufitu. "Gooooool!". "Jak on to świetnie zrobił" - chwalono pomocnika Realu Sociedad San Sebiastian. Im bliżej końca dogrywki, przy akcjach przenoszących się z jednego pola karnego na drugie, tym było głośniej - aż do ostatniego gwizdka sędziego.
2:1. Hiszpania wygrała piąty kolejny mecz w turnieju, tym razem z zespołem gospodarzy.
"Po golu zdobytym przez Hiszpanię, piłkarze Niemiec przycisnęli, grali lepiej i zasłużyli na wyrównującą bramkę. W dogrywce to już była loteria, każdy mógł wygrać. Dobrze, że to my, ale mogli to zrobić także Niemcy. Szanse w meczu półfinałowym? Myślę, że Hiszpania jest teraz faworytem do końcowego triumfu w Euro" - skomentował Jimenez, który oglądał mecz z żoną Marią Jesus i 15-letnim synem.
„Hector gra w koszykówkę w drużynie kadetów UCAM Murcia. Właśnie dzisiaj skończył tygodniowy campus organizowany przez Valencia Basket i zaraz wracamy do domu" - zakończył hiszpański kibic.(PAP)
Z Walencji - Marek Cegliński (PAP)
cegl/ co/