Bokserski mistrz świata krytykuje walkę Mike’a Tysona, którą pokaże Netflix
58-letni obecnie Mike Tyson po raz ostatni walczył na poważnie na zawodowym ringu w 2005 roku. Później stoczył jeszcze dwie walki pokazowe, ale bardziej skupiał się na innych przedsięwzięciach niż na karierze sportowej. Uważany za jednego z najlepszych pięściarzy w historii tego sportu, "Żelazny Mike", zawalczy teraz z bojowo nastawionym 27-letnim youtuberem Jakiem Paulem, który w swojej karierze stoczył 10 walk, z których przegrał tylko jedną. Do tej pory walczył jednak z przeciwnikami z niższej półki. Mimo to pojedynek Tysona i Paula zapowiadany jest jako walka stulecia i spodziewane jest, że osiągnie ona rekordową oglądalność na Netfliksie.
Co ważne, pojedynek Tysona i Paula będzie oficjalną, a pokazową walką. Został zarejestrowany przez Teksański Departament Licencji i Przepisów, co tylko sprawia, że obaj bokserzy z pewnością podejdą do niego na poważnie. A to budzi obawy o zdrowie blisko sześćdziesięcioletniego Tysona. Do głosów kwestionujących pomysł na tę walkę dołącza w kategoryczny sposób Deontay Wilder.
„Nie chcę, żeby ostatnią rzeczą, za którą go zapamiętam było to, że został znokautowany przez youtubera. Ostatnie, co zrobisz – za to pamiętają cię ludzie. Można zostać uderzonym w niewłaściwe miejsce w niewłaściwym momencie. Istnieje wiele przypadków bokserów, którzy po ciosie zapadli w śpiączkę. To wcale nie takie trudne. Mike jest o wiele za stary na taką walkę. Ale wszyscy mają to w d****” – mówi były mistrz świata organizacji WBC w rozmowie z portalem Sportsbook Review.
„Może i zostało mu jeszcze trochę siły, ale wciąż trzeba się odpowiednio przygotować, mieć kondycję. W przeciwnym razie będzie wyglądał jak klaun. Prawdę mówiąc, nie chcę tego oglądać” – kończy Wilder.
Oliwy do ognia dolał niedawno Paul. „Kocham Tysona, ale odkąd walka została uznana za zawodową, jeden z nas będzie musiał umrzeć” – powiedział youtuber. (PAP Life)
kal/ag/