Warszawa/ Przedstawicielka GIS zeznawała w procesie Jerzego Zięby
Proces Jerzego Zięby (oskarżony wyraził zgodę na podawanie pełnych danych osobowych - PAP) i jego wspólników, którego celem jest ustalenie, czy poprzez sprzedaż na stronach internetowych "środków leczniczych" złamali prawo farmaceutyczne i ustawę o bezpieczeństwie żywności i żywienia, ruszył w czerwcu ubiegłego roku. Oprócz Jerzego Zięby oskarżone zostały jeszcze dwie osoby.
Oskarżenie dotyczy sprzedaży na stronach internetowych środków, którym przypisywano właściwości zapobiegania chorobom i ich leczenia, czym oskarżeni mieli złamać prawo farmaceutyczne. Chodzi m.in. o sprzedaż CBD, nanosrebra i nanozłota, wyciągów z trawy jęczmiennej i pszenicznej. Prokuratura osobno potraktowała sprzedaż beta karotenu i mumio. Te środki mogły - zdaniem oskarżenia - spowodować zagrożenie dla zdrowia i życia. W pierwszym przypadku ze względu na zalecaną dawkę, a w drugim z powodu zanieczyszczenia.
W trakcie czwartkowej rozprawy zeznawała przedstawicielka Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS). Chodziło o ustalenie roli GIS przy ocenie, czy notyfikowany produkt spełnia kryteria suplementu diety lub innej kategorii środka spożywczego oraz przebiegu dalszego postępowania produktu zgłoszonego do GIS.
Jak podkreśliła przedstawicielka GIS, w GIS nie toczy się żadne postępowanie wyjaśniające w stosunku do produktu zgłoszonego przez Jerzego Ziębę.
Podczas rozprawy wyjaśniła też na czym polega powiadomienie do GIS dotyczące produktu oraz jaka jest rola GIS. "Zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie żywności i żywienia podmiot, który zamierza wprowadzić do obrotu suplement diety jest zobowiązany powiadomić o tym GIS" - zaznaczyła świadek.
Wskazała, że GIS monitoruje suplement diety, a kiedy nie budzi wątpliwości pod względem oznakowania i składników powiadomienie o nim zostaje przyjęte, a dany produkt umieszczony w rejestrze. "W przypadku wątpliwości dotyczących składu suplementu, jak również poziomu składników mineralnych i witamin GIS wszczyna postępowanie wyjaśniające" - zaznaczyła przedstawicielka GIS.
Dodała, że podmiot zgłaszający produkt musi wtedy przedstawić dokumenty potwierdzające spełnianie wymogów dla żywności. "Żywność, w tym suplement diety nie może wykazywać właściwości leczniczych i farmakologicznych (...) Informacje takie nie mogą pojawiać się na etykiecie takiego środka, jak również w reklamie" - przypomniała przedstawicielka GIS.
Podkreśliła, że nadzór na bezpieczeństwem żywności, w tym suplementów diety sprawują właściwi terenowo państwowi i powiatowi inspektorzy sanitarni oraz, że GIS orzeka tylko na etapie powiadomienia w celu potwierdzenia, że dane zawarte w powiadomieniu o produkcie są tożsame z etykietą.
Wskazała, że GIS nie posiada żadnych uprawnień kontrolnych w stosunku do produktów wprowadzonych do obrotu, a kontrolować je mogą właściwi terenowo państwowi i powiatowi inspektorzy sanitarni.
Obrońca Jerzego Zięby mec. Krzysztof Ways, zapytał przedstawicielkę GIS o to, czy zetknęła się z substancją mumio. "Nie zetknęłam się z czymś takim, jak mumio" - odpowiedziała.
Inny z obrońców dopytywał z kolei o opinię Narodowego Instytutu Leków (NIL) dotyczącą obecności mumio w produktach oskarżonego. Z opinii tej ma wynikać, że stanowi to poważne zagrożenie dla zdrowia. "Była to opinia wydana do konkretnego produktu. Nie posiadam wglądu w dokumentację" - stwierdziła świadek.
Obecny na sali rozpraw Jerzy Zięba zaznaczył natomiast, że dla niego jako przedsiębiorcy kluczowe jest stanowisko GIS. "Opinia NIL mnie jako przedsiębiorcy w świetle prawa nie interesuje" - stwierdził.
Następny termin rozprawy sąd wyznaczył na 11 września. Wówczas mają zeznawać kolejni świadkowie oraz biegła.
W kwietniu 2019 roku policja w asyście warszawskiej prokuratury weszła do magazynu firmy związanej z Jerzym Ziębą. Ten zamieścił wówczas relację na portalu społecznościowym, z której wynikało, że w siedzibie firmy są funkcjonariusze i zabezpieczają towar, który jest sprzedawany w sklepie.
Prokuratura informowała wtedy, że nadzoruje dochodzenie dotyczące wytwarzania, importu lub obrotu produktami leczniczymi. Postępowanie wszczęto w związku z pisemnym zawiadomieniem Rzecznika Praw Pacjenta, który na podstawie opinii biegłych wyraził podejrzenie, że sprzedawane są produkty lecznicze bez wymaganych zezwoleń.
We wrześniu 2020 roku do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście w Warszawie trafił akt oskarżenia w tej sprawie. (PAP)
Autorka: Aleksandra Kuźniar
akuz/ agz/