Chris Hemsworth przyznaje szczerze: Stałem się parodią samego siebie
„Zaplątałem się w improwizacji i wariactwach. Do tego stopnia, że stałem się parodią samego siebie. Nie ustałem lądowania” – mówi Chris Hemsworth w wywiadzie dla magazynu „Variety”. Choć filmu „Thor: Miłość i grom” nie należy traktować jako klapy, faktem jest, że wciąż nic nie wiadomo na temat jego kontynuacji. Zdaniem Hemswortha fani na nią zasługują i ma nadzieję, że popełnione przez niego błędy nie wpłyną na decyzję o zaprzestaniu tworzenia kolejnych „Thorów”. Mimo to spogląda na sprawę trzeźwym okiem. „Nie chcę dalej grać tej postaci, póki widzowie są już zmęczeni i nie przestają przewracać oczami widząc mnie na ekranie jako Thora” – mówi.
Mimo tego, że Hemsworth lubi wcielać się w Thora, aktora zaczęła dopadać frustracja spowodowana czterema solowymi występami jako ten superbohater uzupełnionymi jego pojawianiem się w filmach serii „Avengers”. „Czasem czuję się jak ochroniarz zespołu. Czytam kwestie innych postaci i dochodzę do wniosku, że uczestniczą w o wiele fajniejszych akcjach. Lepiej się bawią. A co w tym czasie robi mój bohater? Biega w peruce, pręży mięśnie, zakłada śmieszny kostium, a wszyscy czekają tylko na piorun. Jestem częścią większego przedsięwzięcia, ale prawdopodobnie dałoby się mnie zastąpić” – mówi Hemsworth.
Za sprawą wcielenia się w rolę Thora, Hemsworth stał się gwiazdorem kina akcji, co udowodnił potem w dwóch filmach z serii „Tyler Rake”. Aktorowi marzą się jednak bardziej ambitne role i występy w filmach takich reżyserów jak Christopher Nolan, Kathryn Bigelow, Greta Gerwig, Martin Scorsese czy Steven Spielberg. Jak zdradza, niewykluczone, że wystąpi w jednym z kolejnych projektów Darrena Aronofsky’ego („Requiem for a Dream”). Oczekiwanie na takie role Hemsworth przypłacił zmęczeniem aktorstwem. „Zastanawiałam się, czemu nie dzwonią do mnie Scorsese czy Tarantino. Traktowałem to zbyt serio i zbyt osobiście” – mówi.
Hemsworth chwali się swoją rolą w czekającym na premierę prequelu „Mad Maksa”, filmie „Furiosa”. Jego zdaniem postać, jaką tam zagrał, jest najlepszą od czasu jego występu w „Wyścigu” Rona Howarda. „Ron wyjął mnie z szufladki mięśniaka i pozwolił zagrać postać z komplikacjami i mrokiem” - wspomina. (PAP Life)
kal/mdn