Hiszpania/ Sędzia prowadzący sprawę rosyjskich wpływów w Katalonii dostał atrapę bomby
Hiszpański wymiar sprawiedliwości potwierdził,że do biura Aguirre trafiła przesyłka z atrapą bomby.
“To jasny komunikat służący zastraszeniu sędziego”, podał anonimowy przedstawiciel sądu w Barcelonie cytowany przez dziennik “El Mundo”.
Gazeta dowiedziała się, że przesyłka nie została uznana za niebezpieczną, a jej otwarcia dokonali nie funkcjonariusze służb bezpieczeństwa zatrudnieni w sądzie, ale urzędnicy z biura Aguirre, co wywołało “ogromne zdziwienie” władz barcelońskiego sądu.
Według “El Mundo” główny trop dotyczący próby zastraszania sędziego Aguirre prowadzi do kierowanej przez niego sprawy “Voloh”. Dotyczy ona zaangażowania wysłanników Kremla w pomoc separatystom z Katalonii w ogłoszeniu secesji tego regionu od Hiszpanii w 2017 r.
W trakcie dotychczasowego dochodzenia potwierdzono, że ówczesny premier Katalonii Carles Puigdemont, który pod koniec października 2017 r. zbiegł do Belgii w obawie przed aresztowaniem, przez długi czas pozostawał w kontaktach z wysłannikami prezydenta Rosji Władimira Putina.
Z akt sprawy “Voloh” wynika, że w bliskim otoczeniu Puigdemonta w ostatnich latach działało kilkanaście osób powiązanych z Kremlem, w tym m.in. była agentka Rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SVR) Elena Wawiłowa.
Osobą pośredniczącą w rozmowach Carlesa Puigdemonta z Rosjanami był jego bliski doradca Josep Lluis Alay.
Zgodnie z ustaleniami śledztwa “Voloh” rosyjskie służby zorganizowały oraz sfinansowały wyjazd i pobyt w Belgii byłego premiera Katalonii, który w 2019 r. zdobył mandat posła Parlamentu Europejskiego.
Na początku kwietnia Puigdemont przeprowadził się z Belgii do Francji, gdzie zamieszkał 30 km od granicy z Hiszpanią. Tam też działa jego sztab przed wyborami regionalnymi zaplanowanymi w Katalonii na 12 maja. Jak zapowiedział separatysta, jeśli jego partia, Razem dla Katalonii, nie wygra tego głosowania, wycofa się on z polityki.
Marcin Zatyka (PAP)
zat/wr/