Ekstraklasa piłkarska - Warta - Korona 1:0 (opis2)
Warta Poznań - Korona Kielce 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Adam Zrelak (10).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 2 341.
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny - Jakub Bartkowski, Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Bogdan Tiru - Mohamed Mezghrani (83. Tomas Prikryl), Mateusz Kupczak, Niilo Maenpaa (68. Maciej Żurawski), Miguel Luis (68. Kajetan Szmyt), Konrad Matuszewski (83. Filip Borowski) - Adam Zrelak (72. Marton Eppel).
Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Marcel Pięczek, Marius Briceag - Marcus Godinho (15. Fredrik Krogstad), Dalibor Takac (73. Petteri Forsell), Martin Remacle - Dawid Błanik (56. Danny Trejo), Jewgienij Szykawka (73. Adrian Dalmau), Jakub Konstantyn (56. Mariusz Fornalczyk).
Mecz miał niezwykle duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów. Przed 28. kolejką Warta miała dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, a zespół gości tylko jeden. Z tego starcia zwycięsko wyszli podopieczni Dawida Szulczka po trafieniu Adama Zrelaka.
Spotkanie ułożyło się po myśli gospodarzy - Zrelak przepchnął, ale w ramach przepisów, Marcusa Godinho i podbiegł kilkanaście metrów. Strzelił z ok. 20 m na tyle precyzyjnie, że Xavier Dziekoński nie sięgnął piłki. Godinho mógł z kolei mówić o podwójnym pechu, bo nie dość, że przegrał pojedynek ze Słowakiem, to upadł niefortunnie na murawę i doznał urazu kolana. Zastąpił go debiutant Norweg Fredrik Krogstad, który dopiero na początku kwietnia dołączył do kieleckiego zespołu.
Koroniarze z animuszem ruszyli do odrabiania strat, ale po kilku minutach to piłkarze Warty mogli podwyższyć wynik. Po dalekim wyrzucie z autu Jakuba Bartkowskiego, piłka spadła pod nogi Konrada Matuszewskiego, ale ten z bliska trafił w poprzeczkę.
Korona przejęła inicjatywę, ale też nie potrafiła kreować groźnych sytuacji. "Zieloni" szukali okazji w kontratakach, ale wyprowadzali je w fatalny sposób - często już pierwsze podanie nie trafiało do adresata. Po jednej z akcji Nilo Maenpaa próbował zza pola karnego pokonać bramkarza Korony, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
Kielczanie najlepszą szansę na wyrównanie mieli w 37. minucie – Martin Remacle przejął piłkę blisko linii środkowej i zagrał do Jewgienija Szykawki. Najskuteczniejszy zawodnik gości przegrał pojedynek jeden na jeden z Jędrzejem Grobelnym, który dobrze skrócił kąt rywalowi. Chwilę później interweniujący daleko za polem karnym Dziekoński zbyt krótko wybił piłkę głową i przejął ją Mohamed Mezghrani. Belg był odwrócony tyłem do bramki i uderzył obok słupka. Golkiper kielczan znakomicie spisał się przy strzale Miguela Luisa – z najwyższym trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
W drugiej połowie więcej ochoty do gry przejawiali warciarze i można było odnieść wrażenie, że to oni muszą "gonić" wynik. Poznaniacy prostymi środkami szukali drugiego gola, sporo piłek wstrzeliwali w pole karne przeciwnika, licząc na łut szczęścia albo błąd zawodników gości.
Mijały minuty, a Korona wciąż była mało widoczna w ofensywie. Na boisku sporo było walki, ale obie ekipy miały spore problemy z przeprowadzeniem składnych akcji. Goście ostatnie 10 minut grali w dziesiątkę, ale nie z powodu czerwonej kartki. Piotr Kapitan Malarczyk ucierpiał w jednym ze starć i nie był w stanie kontynuować gry, a trener Kuzera zdążył już wykorzystać limit zmian.
Grający w przewadze poznaniacy mogli podwyższyć rezultat, ale dwóch sytuacji nie wykorzystał rezerwowy Tomas Prikryl. Najpierw źle zachował się w dobrze zapowiadającym się kontrataku, a w doliczonym czasie gry przestrzelił z ok. ośmiu metrów mając przed sobą tylko bramkarza. Korona przy odrobinie szczęścia też mogła pokusić się o bramkę. Po trochę przypadkowych zagraniach w polu karnym, piłka trafiła pod nogi Martina Remacle, który uderzył obok słupka. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ co/