Piotr Rogucki ani myśli porzucać Łodzi dla Warszawy
„Pochodzę z Łodzi. Tak się szczęśliwie złożyło, że pod Łodzią wybudowaliśmy dom, do którego wprowadziliśmy się trzy miesiące przed pandemią. Nam się żyje tu świetnie, a dla mnie i mojego zdrowia psychicznego ta energia lasu, wsi jest niezbędna, żeby regenerować siły. Gdybym mieszkał w Warszawie, naprawdę nie wiem, co by się ze mną stało. Dla mnie, człowieka o słabym charakterze, który przez długi czas nie potrafił nikomu odmawiać, ta intensywność pracy, ilość okazji do świętowania, byłaby niebezpieczna” – piosenkarz i aktor zwierza się w rozmowie z PAP Life.
„Myślę, że udaje mi się godzić życie rodzinne z zawodowym. Mam 11-letnią córkę i 10-letniego syna i staram się aktywnie uczestniczyć w ich życiu. Wydaje mi się, że chyba za bardzo nie odczuwają, że jestem artystą czy jakoś rozpoznawalny” – przyznaje Rogucki. Deklaruje, że jego życie jest bardzo uporządkowane, zdrowe i lubi je. Jego żoną jest lekarka radiolog.
Jeśli chodzi o jego sprawy zawodowe, 1 marca ukazał się trzeci i jednocześnie ostatni album zespołu KARAŚ/ROGUCKI, zatytułowany „Atlas Iskier”. Roguckiego można też oglądać w dwóch komediach na Netfliksie - „Nic na siłę” i „Zabij mnie kochanie”. Obecnie bierze udział w zdjęciach do drugiego sezonu serialu Canal+, „Minuta ciszy”, w którym gra bezwzględnego właściciela zakładu pogrzebowego.
Ten 45-latek nie marzy o jeszcze bardziej spektakularnej karierze. „Nie mam ambicji, żeby być w mainstreamie, wystawiać się. To ciągłe staranie się, żeby tych biletów sprzedało się więcej, żeby być na językach, żeby zrobić sobie ładniejsze zdjęcie. Wiem, że kilka osób w Polsce świetnie się do tego nadaje, natomiast ja bym sobie z tym nie poradził. Dlatego lubię epizody w filmach, drugie plany, lubię koncerty do tysiąca osób i możliwość pracy w takim stylu, w jakim chcę. Bardzo to doceniam i to mi wystarczy” – stwierdza. (PAP Life)
ikl/ag/