Spotkanie przedwyborcze kandydata na prezydenta z biznesem zorganizowano w siedzibie Izby Przemysłowo-Handlowej. "Gdybym miał opowiedzieć o moim programie wyborczym na kolejną kadencję jednym zdaniem, to użyłbym hasła +postaw na wzrost+. Chodzi o wzrost gospodarczy miasta. Będąc odpowiedzialnym za takie miasto jak Toruń, trzeba mieć świadomość, że jeżeli nie będzie się ceniło gospodarki i tego, co prowadzą podmioty gospodarcze w mieście, to się po prostu to miasto zaprzepaści" - mówił Zaleski.

Ubiegający się o reelekcję włodarz miasta mówił o wyzwaniach samorządu w zakresie adekwatnej odpowiedzi na potrzeby przedsiębiorców i mieszkańców. Wskazywał na problemy związane m.in. z pozyskiwaniem wykwalifikowanej kadry urzędniczej, której zatrudnianie wymaga wysokich nakładów finansowych i stałego monitorowania rynku pracy. "Wymaga to oliwy finansowej i nieustannego poszukiwania na rynku" - wskazał Zaleski.

"O ile jeszcze niedawno myśleliśmy tak - pierwszoplanowe są usługi publiczne, tereny przygotowane do zazielenienia, czy do zadań o charakterze rekreacji, wypoczynku, o tyle teraz musimy myśleć tak: pierwszoplanowe jest to, żeby gospodarka miała się gdzie rozwijać" - mówił Zaleski, prezentując swój program na kolejną kadencję. Wskazał, że 21 lat na urzędzie prezydenta "nauczyło go olbrzymiej cierpliwość". Przywołał swoje zamierzenia z 2002 roku, gdy myślał, że po czterech latach w Toruniu będzie nowy most, sala koncertowa, hala sportowa. "Trwało to odrobinę dłużej - cztery lata razy cztery" - dodał Zaleski.

Podkreślił, że "w Toruniu budowanych jest najwięcej tanich mieszkań w Polsce w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców". Mówił o 150 mln zł dofinansowania ze środków zewnętrznych pozyskanych na ten cel.

Prezydent miasta podkreślił, że samorząd tworzy co roku możliwość utworzenia 17 oddziałów w szkołach branżowych, a tylko 7 jest zapełnianych przez chętnych. Zwracał uwagę na potrzebę zatrzymania w mieście osób z wyższym wykształceniem - kończących w głównej mierze Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Wskazał, że w jego programie na kolejną kadencję są zapowiedzi stałego powiązania "polityki samorządowej, którą tworzą rada miasta i prezydent, z przedsiębiorczością".

Zapowiedział utworzenie zespołu ludzi, którzy stworzą radę, zespół - ciało doradcze i opiniujące w sferze gospodarczej.

Kazimierz Herba, założyciel i główny akcjonariusz spółki Neuca, wywodzącej się i działającej w Toruniu, zwracał uwagę na to, że przeczytał program wyborczy na kolejną kadencję prezydenta Zaleskiego "z dużym zdumieniem".

"Chce pan postawić na wzrost i gospodarkę. Chce pan tworzyć zachęty i przyjazne warunki rozwoju dla przedsiębiorców, tak aby powstawały dobrze płatne miejsca pracy, a mieszkańcy mieli stabilne życie zawodowe. (...) W mojej ocenie pana program wyborczy to zbiór pobożnych życzeń, frazesów i pustych deklaracji. W tym programie nie widzę żadnego pomysłu na wzrost. Chce pan postawić na obszar, który jest pana najsłabszą stroną" - mówił Herba. Jego zdaniem w programie zostało zapisane bardzo dużo o tym, co prezydent chce zrobić, a mało o tym, co zostało zrobione.

On, jak i Marek Kaliszek z firmy Mentor zwracali uwagę na brak konsultacji miasta z przedsiębiorcami, brak dialogu prezydenta Zaleskiego z biznesem. Mówili o wyludnianiu miasta, braku wykwalifikowanych pracowników na rynku. Herba zwracał uwagę na rozwój firm "nie dzięki, ale pomimo działań władz miasta i urzędników". Pytał o to, dlaczego włodarz miasta wcześniej nie realizował ambitnych zamierzeń ze swojego programu na kolejne pięć lat.

"Mówiłem więcej o przygotowaniu terenów pod inwestycje przedsiębiorców, przygotowaniu możliwości inwestowania w kolejne budynki mieszkalne. Mówiłem o tym, bo sądzę, że dla państwa jest także zrozumiałe, że jest to segment myślenia pozwalający szukać kotwicy" - odpowiadał Zaleski.

Prezydent Torunia zwracał uwagę, że najczęściej miał możliwość dialogu z deweloperami, ale wskazywał, że osoby formułującej wobec niego zarzuty na tym spotkaniu nie przychodziły do niego ze swoimi pomysłami.

Przedsiębiorca budowlany i działający w branży hotelowej Ryszard Urbański zwracał uwagę na wiele - jego zdaniem - nieprzemyślanych, deficytowych w konsekwencji inwestycji miasta. Podawał przykłady hali sportowej, źle w jego ocenie prowadzonego remontu Bulwaru Filadelfijskiego, nieprzemyślanych rozwiązań drogowych i braku myślenia np. o odnawialnych źródłach energii przy miejskich realizacjach i wielkim zadłużeniu miasta.

Przedsiębiorcy zabierający głos mówili o tym, że Zaleski nie odpowiada na ich pytania konkretnie, a dialog jest niemożliwy z uwagi na posługiwanie się "innym językiem".

Zaleski bronił się, że po prostu "nie udziela odpowiedzi takich, jakie jego rozmówcy chcieliby być może usłyszeć". Ws. zadłużenia wskazywał, że bez kredytów nie byłoby w Toruniu nowego mostu, hali sportowej czy Centrum Kulturalno-Kongresowego. Dodał, że kandyduje na kolejną kadencję, bo chce wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie i nadal czuje się na siłach. O swoich kontrkandydatach mówił, jako o osobach bez wieloletniego doświadczenia w zarządzaniu dużą grupą urzędników i takim organizmem jak miasto.

Prezydent Zaleski rządzi Toruniem nieprzerwanie od 2002 roku. W wyścigu o fotel prezydenta miasta rywalizuje z siedmioma kontrkandydatami - swoim zastępcą Adrianem Mólem z PiS, b. zastępcą Pawłem Gulewskim z KO, Piotrem Wielgusem z Lewicy, radnym Bartoszem Szymanskim z Aktywnych dla Torunia, Maciejem Cichowiczem z Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców, Magdaleną Nogą z Koalicji Ruchów Miejskich oraz Dariuszem Kubickim z komitetu Kocham Toruń. (PAP)

autor: Tomasz Więcławski

twi/ mrr/