Gwiazda "Diuny" twierdzi, że na planie była dręczona przez znanego aktora
„Pamiętam, że był taki moment, w którym ta osoba czuła się niezbyt komfortowo i reagowała złością, bo nie była w stanie zagrać jak należy. A ja czułam się taka bezbronna, że na mnie krzyczała. A ponieważ ta osoba była na szczycie obsady, nie było dla mnie żadnego zabezpieczenia. Nikt mnie nie wspierał, a ja płakałam schodząc z planu” – wspomina Rebecca Ferguson w podcaście „Reign with Josh Smith”.
40-letnia Szwedka nie zdradziła, o jakiego aktora bądź aktorkę może chodzić. Zaznaczyła jednak, że nie mówi o Tomie Cruise, u boku którego zagrała w serii „Mission: Impossible”, czy Hugh Jackmanie, który partnerował jej w filmie „Król rozrywki”.
„Ta osoba mówiła do mnie przykre rzeczy. +I ty nazywasz się aktorką?!+, +Z kimś takim muszę pracować?!+. Słuchała tego cała ekipa. Stałam tam i byłam bliska załamania. Bałam się konfrontacji, ale następnego dnia znalazłam w sobie siłę. Spojrzałam na tę osobę i powiedziałam: +Możesz się odpier*****! Zagram patrząc na piłeczkę tenisową, a ciebie nie chcę nigdy więcej widzieć!+. Pamiętam, że producenci podeszli do mnie i powiedzieli, że nie mogę tak mówić do gwiazdy. Nie zamierzali odsyłać jej z planu” – mówi dalej aktorka.
Ferguson nie odpuściła. Powiedziała, że z nią zagra, ale będzie patrzyła na tył jej głowy. „I tak zrobiłam. Myślę, że nie powinno się to rozgrywać w taki sposób. Po wszystkim poszłam porozmawiać z reżyserem. Przyznał mi rację. Obiecał pozbyć się tej osoby, bo jego zdaniem była niezrównoważona. Był to dla mnie wspaniały moment, ale trochę potrwało, zanim się na coś takiego zdobyłam” – kończy gwiazda „Diuny”. (PAP Life)
kal/ag/